2019-05-14 08:36:57
Druga faza programu Wisła dopiero po 2026 roku?
Kilka tygodni temu informowaliśmy, że mimo wcześniejszych zapowiedzi resortu obrony, w 2019 roku nie dojdzie do zawarcia umowy na pozyskanie przeciwlotniczych i przeciwrakietowych zestawów rakietowych średniego zasięgu IBCS/Patriot w ramach II fazy priorytetowego programu znanego pod kryptonimem Wisła. Okazuje się, że sprawa jest jeszcze bardziej poważna, bowiem w budżecie MON do 2026 roku nie zagwarantowano pieniędzy na ten cel. Możemy o tym przeczytać w artykule Marka Świerczyńskiego - analityka ds. bezpieczeństwa Polityki Insight opublikowanym dzisiaj na portalu Polityka.pl. Z nieoficjalnych informacji w ostatnich dniach docierających do autora wynika, że doniesienia Polityki należy uznać za wiarygodne. Warto się zatem zastanowić, jakie konsekwencje taka decyzja może mieć dla procesu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP.
Opóźnienie w realizacji II fazy programu Wisła nie jest jeszcze katastrofą. Trudno natomiast sobie wyobrazić całkowitą rezygnację z tego priorytetowego programu. Posiadanie zdolności do obrony powietrznej średniego zasięgu i zwalczania głowic taktycznych pocisków balistycznych jest bowiem warunkiem koniecznym do prowadzenia skutecznej operacji obronnej. Fot: Boeing.
O przyczynach braku możliwości zawarcia kontraktu na II fazę programu Wisła w 2019 roku pisaliśmy TUTAJ, natomiast dzisiejszy artykuł opublikowany na portalu Polityka.pl można przeczytać TUTAJ. Polecamy także zapoznanie się z analizą dotyczącą programu Wisła opublikowaną w maju 2018 roku na portalu Dziennik Zbrojny, w której opisano uwarunkowania, mocne i słabe strony programu, a także szanse i zagrożenia związane z jego realizacją szczególnie, że te ostatnie właśnie się ziszczają.
Na wstępie warto przypomnieć, że program Wisła od 2012 roku był uznawany za najbardziej priorytetowe zadanie związane z modernizacją techniczną Sił Zbrojnych RP i to niezależnie od rządzącej opcji politycznej. W wyniku ustaleń zawartych w polsko-amerykańskim „Memorandum Intencji” podpisanym w lipcu 2017 roku został on podzielony na dwie części. Przedmiotem dostaw w I fazie do 2022 roku mają być 2 baterie systemu Patriot w konfiguracji PDB-8 z rakietami PAC-3 MSE, radarami AN/MPQ-65 oraz systemem dowodzenia IBCS (Integrated Air and Missile Defense Battle Command System). Umowę w tej sprawie o szacunkowej wartości 4,75 mld USD zawarto 28 marca 2018 roku. Natomiast II faza zamówienia dotyczyć miała dostawy pozostałych 6 baterii systemu IBCS/Patriot wraz z niskokosztowymi rakietami SkyCeptor i dookólnymi stacjami radiolokacyjnymi kierowania ogniem nowej generacji. W II fazie planowano także włączenia do systemu polskich radarów.
Wróćmy jednak do meritum. Kwestia finansowania II fazy programu Wisła została poruszona w wywiadzie, który w programie "Gość Radia Zet" przeprowadziła 6 maja br. z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem redaktor Beata Lubecka. Minister pytany, jaką kwotę zagwarantowano w Planie Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP na lata 2017-2026 (PMT) na II fazę Wisły powiedział jedynie, że resort obrony narodowej nie rezygnuje z realizacji żadnych programów modernizacyjnych, a szczegółowe informacje na ten temat są niejawne. Jednocześnie niejawność nie przeszkodziła MON w wymienieniu 21 lutego br. kilkunastu programów przewidzianych do realizacji w ramach nowego PMT, a jeszcze bardziej szczegółowe informacje na ten temat zaprezentowano m.in. uczestnikom X konferencji „Dni przemysłu” zorganizowanej 21 marca tego roku przez Departament Polityki Zbrojeniowej. Widać więc, że zawartość PMT jest ujawniana wybiórczo, w zależności od potrzeb. Co ciekawe, utajnienie całego PMT wydaje się być utrudnieniem dla samego resortu obrony, np. w rozmowach z przemysłem o przyszłościowych potrzebach Sił Zbrojnych RP.
Problemy z harmonogramem II fazy Wisły potwierdził natomiast pośrednio Ralph Acaba - wiceprezes firmy Raytheon i jednocześnie prezes jej części Integrated Defense Systems. W jego wypowiedzi opublikowanej 8 kwietnia br. na portalu gospodarczym WNP.pl możemy przeczytać m.in., że „część offsetu planowanego na pierwszą fazę programu Wisła zależy od fazy drugiej, a tu jest trochę niepewności”. „Skoro nie do końca pewna jest zawartość i czas realizacji umowy w drugiej fazie, to ma to wpływ na ocenę opłacalności i kształt offsetu […]”. „Duża część udziału polskiego przemysłu ma się opierać na drugiej fazie, a skoro ta druga faza jeszcze nie do końca została zdefiniowana, trudno o szczegóły”. Kilkukrotne powtórzenie przez prezesa Raytheon IDS wątpliwości w odniesieniu do zakresu i harmonogramu II fazy programu nie mogło być przypadkowe.
Czy brak w aktualnym PMT zagwarantowanego finansowania dla II fazy Wisły oznacza, że do 2026 roku nie będzie można podpisać umowy na dostawy w tym zakresie? Okazuje się, że niekoniecznie. Po pierwsze PMT w każdej chwili może zostać skorygowany, ale dodanie do niego nowych wydatków może odbyć się tylko kosztem rezygnacji z innych zadań już w nim ujętych. Co jednak ważniejsze, do końca 2020 roku powinien zostać przyjęty kolejny PMT na lata 2021-2035, w którym finansowanie II faza Wisły może powrócić, a wówczas podpisanie kontraktu na dostawy będzie możliwe nawet w 2021 roku.
Nie zmienia to jednak faktu, że według stanu na dziś dostawy pozostałych 6 baterii IBCS/Patriot i wydatki z tym związane zostały najprawdopodobniej odsunięte w czasie poza rok 2026. To poważna decyzja, mająca swoje zarówno negatywne jak i pozytywne strony. Zacznijmy od tych pierwszych.
Negatywne skutki decyzji
Najpoważniejszą konsekwencją opóźnienia realizacji II fazy programu Wisła będzie niewątpliwie posiadanie przez Siły Zbrojne RP przez okres nawet kolejnej dekady jedynie minimalnych zdolności do zwalczania głowic taktycznych pocisków balistycznych oraz innych celów powietrznych na odległościach większych niż 25 km. W związku z tym, znaczny obszar terytorium Polski nadal pozostanie bezbronny w przypadku potencjalnego ataku przy użyciu takich systemów jak 9K720 Iskander-M, czy starszych 9K79M-1 Toczka-U. Zamówione w 2018 roku pierwsze 2 baterie IBCS/Patriot po ok. 2024 roku (kiedy system powinien osiągnąć wstępną gotowość operacyjną) pozwolą jedynie na obronę od jednego do dwóch obszarów infrastruktury krytycznej lub zgrupowań wojsk.
Równie istotne będzie posiadanie ograniczonej zdolności do obrony zestawów rakietowych obrony powietrznej krótkiego zasięgu (ZROP-KZ) przed atakami lotnictwa taktycznego dokonanymi z odległości przekraczających ich zasięg. Mowa tu zarówno o obecnie eksploatowanych ZROP-KZ S-125 Newa-SC i 2K12 Kub, jak i przyszłych ZROP-KZ planowanych do nabycia w ramach programu o kryptonimie Narew. Oczekiwaną zdolność, poza pierwszymi dwoma bateriami IBCS/Patriot, będą mogły zapewnić jedynie posiadane wielozadaniowe samoloty bojowe F-16 i myśliwskie MiG-29 (o ile nie zostaną wycofane z eksploatacji). W ograniczonym stopniu taką możliwość dadzą również planowane do zakupu samoloty F-35, ale na ich dostawy i osiągnięcie gotowości operacyjnej przyjdzie poczekać zapewne również co najmniej dekadę.
Trzeci minus to brak niskokosztowego efektora dla baterii zamówionych w I fazie programu Wisła. Większość użytkowników systemu Patriot poza pociskami PAC-3 przeznaczonymi głównie do zwalczania głowic taktycznych pocisków balistycznych użytkuje dodatkowo znacznie tańsze rakiety GEM-T, których pozyskanie przewidziano także w niedawnych zamówieniach dla Rumunii i Szwecji. Zwalczanie pocisków manewrujących, czy bezzałogowych systemów powietrznych przez drogie pociski PAC-3 jest po prostu nieefektywne ekonomicznie. W celu zwiększenia prawdopodobieństwa trafienia, do zniszczenia jednego celu zazwyczaj odpala się min. dwa pociski naraz, co w przypadku rakiet PAC-3 MSE oznacza wydatek ok. 43-51 mln PLN (brutto), kiedy koszt pocisku manewrującego można szacować na ok. 7-8 mln PLN (brutto), a cena niektórych rodzajów BSP może być jeszcze niższa. Zgodnie z polskimi planami rolę niskokosztowych efektorów w systemie Wisła miały pełnić pociski SkyCeptor, produkowane docelowo na licencji w Polsce, jednak cel ten ma zostać osiągnięty dopiero w ramach II fazy zamówienia. Opóźnienie realizacji tej fazy spowoduje, że przez co najmniej kilka lat od dostawy pierwszych baterii IBCS/Patriot Polska będzie dysponowała tylko ograniczoną liczbą drogich rakiet PAC-3 MSE. Okres ten może zostać skrócony w przypadku szybkiego wprowadzenia do użytkowania ZROP-KZ Narew, ale to wcale może nie być proste, o czym piszemy w dalszej części artykułu.
Następna słaba strona to sektorowe radary kierowania ogniem AN/MPQ-65 zakupione w liczbie 4 egzemplarzy dla dwóch pierwszych baterii systemu IBCS/Patriot, które nie spełniają Wymagań Operacyjnych oraz Wstępnych Założeń Taktyczno-Technicznych programu Wisła. W drugiej fazie programu miały one zostać zastąpione lub uzupełnione przez nowoczesne stacje radiolokacyjne umożliwiające obserwację dookólną (w zakresie 360 stopni). Bez tego typu radarów możliwości zakupionego systemu pozostaną ograniczone.
W II fazie programu Wisła planowano również włączenie do systemu IBCS polskich sensorów tj. stacji radiolokacyjnej wczesnego wykrywania P-18PL i systemu radiolokacji pasywnej PET/PCL - opracowywanych przez PIT-RADWAR S.A. Trudno dziś jednoznacznie stwierdzić, czy będzie to możliwe bez zawarcia kontraktu na dokończenie realizacji programu Wisła. Wyjaśnienia wymaga także, czy taki warunek nie będzie konieczny również dla zapewnienia możliwość integracji ZROP-KZ Narew z systemem IBCS.
Kolejny problem związany jest z offsetem i udziałem polskiego przemysłu obronnego w programie Wisła. Większość wymaganych zobowiązań offsetowych miała doczekać się realizacji dopiero w II fazie zamówienia. Dziś te korzyści odsunięte zostają na bliżej nieokreśloną przyszłość. Do tego można zadać pytanie, czy Huta Stalowa Wola S.A., mająca uruchomić linię produkcyjną wyrzutni M903 po dostarczeniu 16 egz. zamówionych przez Polskę w I fazie, będzie musiała ją zamknąć lub wstrzymać produkcję na kilka lat? Teoretycznie może liczyć na zamówienia z firmy Raytheon dla odbiorców zagranicznych, ale czy w obecnej sytuacji takie zlecenia nastąpią? Podobna sytuacja będzie dotyczyła polskich zakładów, które miały produkować kabiny kierowania i dowodzenia systemu IBCS oraz Mobilne Węzły Łączności. Czy przy zleceniu tylko dla I fazy taka produkcja będzie opłacalna?
Programy Wisła i Narew wzajemnie się uzupełniają. Siły Zbrojne RP pilnie potrzebują zarówno nowych zestawów rakietowych obrony powietrznej średniego jak i krótkiego zasięgu. Jeśli obecnie to Narew stanie się priorytetem, a druga część Wisły zostanie pozyskana w późniejszym terminie dramatu nie będzie, a z pewnością z takiego scenariusza będzie zadowolony polski przemysł obronny. Fot. 15 Gołdapski Pułk Przeciwlotniczy.
Pozytywne skutki decyzji
W II fazie Wisły strona polska zamierza pozyskać takie same stacje radiolokacyjne kierowania ogniem jakie będą wdrażana przez US Army w ramach programu LTAMDS (Lower Tier Air and Missile Defense Sensor). Mają to być radary umożliwiające dookólną obserwację (jeśli takie będą ostatecznie wymagania zamawiającego) i wyposażone w aktywną antenę lub anteny AESA wykonane w technologii azotku galu (GaN). Choć w ocenie autora jest to słuszna decyzja, to problem w tym, że taki radar do tej pory nie istnieje. Zgodnie z aktualnym harmonogramem programu LTAMDS wykonawca nowego radaru dla Armii Stanów Zjednoczonych ma zostać wybrany do końca września tego roku, ale kontrakt na rozpoczęcie produkcji przewiduje się podpisać dopiero w 2023 roku. Sama produkcja ma się rozpocząć natomiast w III kwartale 2024 roku. Nie jest przy tym tajemnicą, że powyższy harmonogram jest nieco życzeniowy, co wiąże się z wysokim ryzykiem wystąpienia opóźnień. Oznacza to, że decydując się na radar z programu LTAMDS dostawy dla II fazy Wisły i tak nie byłyby możliwe wcześniej jak w 2025 roku.
Alternatywą jest zamówienie nie speniających wymagań programu Wisła sektorowych radarów AN/MPQ-65 lub nowego radaru proponowanego przez koncern Raytheon z trzema płaskimi antenami AESA GaN, który jednak również dziś nie istnieje (opracowano jedynie jego elementy) i którego do tej pory nikt nie zamówił. Pierwsza z powyższych opcji nie jest perspektywiczna, a druga obarczona byłaby wysoką niepewnością.
Zamówienie systemu dowodzenia IBCS w I fazie programu Wisła było śmiałą decyzją. Należy jednak pamiętać, że kontrakt ten dotyczył tylko dwóch baterii. Zamówienie kolejnych sześciu zanim system IBCS uzyska choć wstępną gotowość operacyjną (co jest planowane dopiero w 2022 roku) byłoby związane z wyższym ryzykiem. Uzasadnione zatem wydaje się wstrzymanie zawarcia kontraktu na II fazę Wisły do czasu zakończenia prac nad systemem IBCS, czyli co najmniej do 2023 roku. Za taką opcją przemawia także fakt, że w 2022 roku Siły Zbrojne RP mają otrzymać 2 pierwsze baterie IBCS/Patriot, co pozwoli polskim wojskowym samodzielnie zweryfikować możliwości zakupionego systemu.
Biorąc pod uwagę obecne harmonogramy opracowania LTAMDS i IBCS wydaje się, że optymalnym terminem zawarcia kontraktu na II fazę programu Wisła może być przełom 2023 i 2024 roku. Wówczas system IBCS powinien już osiągnąć wstępną gotowość operacyjną, a nowe radary opracowane w ramach programu LTAMDS będą zamówione przez US Army i gotowe do produkcji. W takiej sytuacji dostawy kolejnych baterii IBCS/Patriot mogłyby rozpocząć się prawdopodobnie najszybciej w latach 2026-2027.
Koszt II fazy programu Wisła można szacować nawet na 40 mld PLN (brutto). Jednocześnie według danych Inspektoratu Uzbrojenia (ujawnionych kilka dni temu przez portal Defence24.pl) w latach 2019-2026 instytucja ta, na zadania związane z modernizacją techniczną ma dysponować budżetem w wysokości ok. 111 mld PLN. Dlaczego tylko takim? Okazuje się, że z kwoty 185 mld PLN przeznaczonej na PMT 2017-2026:
- 16,7 mld PLN już wydano w latach 2017-2018,
- 32,5 mld PLN zaangażowano na finansowanie dotychczas podpisanych kontraktów,
- 24,7 mld PLN pozostaje do wydatkowania przez pozostałych dysponentów budżetowych, w tym głównie przez Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych i podległe mu jednostki, z przeznaczeniem przede wszystkim na remonty i modernizacje sprzętu wojskowego.
Zakup kolejnych 6 baterii IBCS/Patriot do 2026 roku mógłby zatem skutkować koniecznością wydatkowania nawet 35% łącznych środków będących do dyspozycji w latach 2019-2026 na wszystkie programy modernizacyjne. W rezultacie, konieczne byłoby odłożenie wielu z nich na później.
Przesunięcie płatności za II fazę Wisły poza 2026 rok może okazać się korzystne także dlatego, że wówczas coroczne wydatki na obronność mają osiągnąć poziom 2,4-2,5% PKB, a to z pewnością ułatwi spłatę wysokich zobowiązań. Z drugiej strony istnieje pewne ryzyko, że po 2026 roku (a może nawet szybciej) światowa, w tym i polska gospodarka spowolni, co będzie oznaczało konieczność szukania oszczędności budżetowych.
Obok Wisły, najważniejszym elementem wielowarstwowego systemu obrony powietrznej Polski mają być planowane do pozyskania w liczbie 19 baterii ZROP-KZ Narew. Program ten od 2012 roku cały czas znajduje się w fazie analityczno-koncepcyjnej. Integratorem i głównym dostawcą ma tu być polski przemysł obronny na czele z Polską Grupą Zbrojeniową S.A. Jedynie efektor, czyli pocisk rakietowy klasy powietrze-ziemia krótkiego zasięgu pochodzić ma od zagranicznego dostawcy. Zakłada się przy tym zakup licencji i jego produkcję w Polsce. Największe szanse na wybór ma brytyjska rakieta CAMM/CAMM-ER produkowana przez europejski koncern MBDA. Wartość programu Narew szacuje się na 15-20 mld PLN. Odsunięcie w czasie zakupu drugiej części Wisły daje szansę na uruchomienie programu Narew. Ich równoległa realizacja ze względu na wysokie koszty była mało prawdopodobna. Niestety, to tylko niewielka korzyść. Dlaczego?
Gdyby nawet umowę na realizację programu Narew podpisano jeszcze w tym roku, do etapu rozpoczęcia produkcji seryjnej potrzeba kilku lat. Aby to nastąpiło konieczne jest wcześniejsze:
- podpisanie umowy z zagranicznym dostawcą na licencyjną produkcję pocisku rakietowego;
- budowa infrastruktury do produkcji pocisków w Polsce (w początkowym etapie pewną partię rakiet można zakupić od zagranicznego dostawcy);
- dokończenie pracy badawczo-rozwojowej prowadzonej przez PIT-RADWAR S.A. na opracowanie radaru kierowania ogniem kr. Sajna (aktualny termin jej zakończenia to 2021 rok);
- dokonanie integracji wszystkich komponentów systemu (w tym prawdopodobnie integracji z systemem dowodzenia IBCS);
- przetestowanie całości systemu wraz z przeprowadzeniem badań i odbiorów przez wojsko;
- przygotowanie do produkcji seryjnej, w tym opracowanie dokumentacji.
Biorąc powyższe pod uwagę, trudno oczekiwać rozpoczęcia produkcji seryjnej ZROP-KZ Narew przed 2025 rokiem. Taki termin w swoich prezentacjach podaje zresztą sama PGZ S.A. W ramach PMT 2017-2026 możliwe zatem będzie jedynie sfinansowanie wymienionych powyżej prac przygotowawczych, a koszty produkcji seryjnej zestawów Narew będzie trzeba ponieść dopiero po 2026 roku, czyli w okresie, kiedy powinna być już możliwa realizacja II fazy programu Wisła. Dojdzie więc do sytuacji, że oba kosztowne programy będzie trzeba finansować równolegle. Można jedynie żałować, że programu Narew nie uruchomiono kilka lat temu, wówczas w latach 2020-2025 byłaby szansa na produkcję seryjną, ale takie są niestety konsekwencje odkładania decyzji na przyszłość. Istnieje zatem wysokie prawdopodobieństwo, że w latach 2026-2030 nastąpią dostawy tylko zestawów Narew lub tylko 6 kolejnych zestawów Wisła. Ewentualnie dostawy te będą odbywały się równolegle, ale okres wprowadzania do użytkowania obu systemów zostanie rozciągnięty poza 2030 rok.
Środki finansowe które zamierzano przeznaczyć w latach 2019-2026 na realizację II fazy programu Wisła zostaną prawdopodobnie w dużej części wykorzystane na zakup nowych, wielozadaniowych samolotów bojowych F-35. Fot. USAF.
Podsumowanie
Choć wizerunkowo i politycznie odłożenie zakupu kolejnych baterii systemu IBCS/Patriot można uznać za porażkę, to wiele wskazuje na to, że same wojska obrony przeciwlotniczej przychylają się do takiej decyzji, uznając, że nie ma obecnie innego wyjścia. Wojskowi nie chcą zakupu kolejnych baterii ze starym radarem AN/MPQ-65 i pociskami GEM-T, a jednocześnie obawiają się ryzyka zamówienia za dziesiątki miliardów złotych przysłowiowego „kota w worku”, czyli nowej wersja systemu Patriot która nie jest jeszcze gotowa do produkcji, z będącym nadal w fazie badawczo-rozwojowej systemem dowodzenia IBCS, nowym radarem mającym dopiero powstać w ramach programu LTAMDS oraz pociskami SkyCeptor, których w tej wersji jeszcze nikt nie zamówił i nie produkuje. Trudno odmówić powyższym argumentom racjonalności.
Mimo podjęcia decyzji o późniejszej realizacji II fazy Wisły, obrona powietrzna nadal powinna pozostać priorytetem resortu obrony. Cały wysiłek w tym obszarze w najbliższych latach należy skoncentrować na przygotowaniach do produkcji seryjnej ZROP-KZ Narew i wdrożeniu do użytkowania pierwszych 2 baterii systemu IBCS/Patriot, natomiast zamówienie kolejnych 6 powinno nastąpić niezwłocznie po wyjaśnieniu sytuacji z programem LTAMDS. Z takiego scenariusza powinien być zadowolony polski przemysł obronny, którego udział w programie Narew ma być znacząco większy niż w przypadku Wisły. Jednocześnie wiele wskazuje na to, że budowa systemu obrony powietrznej średniego i krótkiego zasięgu w oparciu o programy Wisła i Narew potrwa niestety nawet do połowy lat 30. XXI wieku.
W takiej sytuacji pozostaje mieć tylko nadzieję, że sytuacja związana z bezpieczeństwem w Europie przez kolejne 15 lat nie ulegnie istotnemu pogorszeniu i Polska będzie miała aż tyle czasu na budowę nowego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, bez posiadania którego trudno poważnie myśleć o prowadzeniu skutecznej operacji obronnej.
Opóźnienie wdrożenia II fazy Wisły może natomiast pozwolić na przyspieszenie realizacji innych programów modernizacji technicznej, dla których w innej sytuacji mogłoby zabraknąć pieniędzy. W szczególności mowa tu o zakupie wielozadaniowych samolotów bojowych 5. generacji F-35 w ramach programu o kryptonimie Harpia. Pozyskanie 32 maszyn tego typu może kosztować budżet MON szacunkowo nawet 20-25 mld PLN (brutto). Poniesienie takiego wydatku do 2026 roku równolegle z finansowaniem II fazy Wisły byłoby z pewnością trudne do pogodzenia. Jednocześnie trzeba pamiętać, że bez realizacji programów Wisła i Narew, w przypadku wystąpienia konfliktu lotnictwo może ulec zniszczeniu jeszcze na lotniskach, zanim będzie mogło zostać w ogóle użyte.
Wiele wskazuje na to, że program Wisła będzie kolejnym, w którym resort obrony narodowej zrealizuje tylko część wymagań określonych przez Siły Zbrojne RP w PMT, odkładając resztę na bliżej nieokreśloną przyszłość. W Wiśle będzie to jedynie 25% potrzeb. Podobną sytuację mamy w przypadku: programu Homar - gdzie zamówiono tylko jeden dywizjonowy moduł ogniowy z trzech planowanych (33% potrzeb), programu zakupu śmigłowców zwalczania okrętów podwodnych - zamówiono 4 egz. z planowanych 8 (50% potrzeb), czy programu śmigłowców dla Wojsk Specjalnych - również zamówiono 4 egz. z planowanych 8 (50% potrzeb). W przypadku śmigłowców w zasadzie powinno się mówić o dokonaniu zakupu łącznie 8 egz. z planowanych 50-70 maszyn, czyli zaspokojeniu jedynie 11-16% potrzeb wojska. To bardzo zła tendencja. Po pierwsze, takie działania stwarzają pozory, że modernizacja techniczna postępuje, tymczasem realnie nie uzyskuje się oczekiwanej poprawy zdolności polskiej armii w poszczególnych obszarach, po drugie realizacja programów ciągnie się latami i w końcu po trzecie, dzielenie zamówień na części nie sprzyja uzyskiwaniu niskich cen i istotnych korzyści dla polskiego przemysłu obronnego.
Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć o pojawiających się nowych zagrożeniach z powietrza, takich jak np. broń hipersoniczna. Już dziś należy myśleć, jak się im przeciwstawić. W przeciwnym wypadku za kilka lat może się okazać, że budowana przez dwie dekady z olbrzymim wysiłkiem finansowym „Tarcza Polski” (jak potocznie do niedawna nazywano tworzony wielowarstwowy system obrony powietrznej), będzie łatwa do zniszczenia przez potencjalnego agresora.
Tomasz Dmitruk