Serwis używa cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności.
zamknij   

szukaj

2011-11-13 08:19:57

SH-2G - polskie modyfikacje

     We wrześniu 2011 roku obchodziliśmy dziewiątą rocznicę wprowadzenia do służby śmigłowców pokładowych Kaman SH-2G Super Seasprite – maszyn, które stanowiły nową jakość w arsenale Polskiej Marynarki Wojennej. W ciągu tych lat znajdowały się niejako w cieniu innych wydarzeń związanych z rozwojem polskiego lotnictwa wojskowego i marynarki.

     Na mocy umowy zawartej pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi, Marynarka Wojenna RP otrzymała dwie fregaty rakietowe (ORP Gen. K. Pułaski oraz ORP Gen. T. Kościuszko) oraz cztery śmigłowce pokładowe Kaman SH-2G Super Seasprite. Cały pakiet pochodził z nadwyżek sprzętowych US Navy – o ile okręty należały do najstarszych egzemplarzy wśród typu Oliver Hazard Perry, to śmigłowce były ostatnimi czterema, które opuściły hale produkcyjne zakładów Kamana w Bloomfield.

Polskie Seaspite'y wiekowo są całkiem młode, gorzej z zastosowanymi technologiami. Jeden ze śmigłowców w trakcie przeglądu.

     Polskie SH-2G, posiadające numery konstrukcyjne 247-250, zostały wyprodukowane pomiędzy drugą połową 1992 roku, a pierwszą połową 1993 roku. Ich jednostką macierzystą w Stanach Zjednoczonych była eskadra śmigłowców ZOP HSL-84 stacjonująca w bazie North Island w Kalifornii. Posiadała ona na stanie siedem SH-2G i zapewniała element lotniczy dla fregat typu Oliver Hazard Perry stacjonujących w San Diego. Po jej rozwiązaniu maszyny trafiły do Centrum Konserwacji i Regeneracji AMARC w Tuscon w stanie Arizona - dotarły tam pomiędzy 30 października 2000 roku, a 12 czerwca 2001 roku. Po krótkim okresie pobytu, już w lutym 2002 roku, pierwsze z czterech wyselekcjonowanych dla Polski płatowców, skierowanych zostało do zakładów Kamana, gdzie przygotowano je do dalszej eksploatacji – w czasie służby w amerykańskiej flocie każdy z wybranych egzemplarzy wylatał po około 2500 godzin.

     Pierwsza para (numery burtowe 163544 i 163546) dotarła do kraju na pokładzie fregaty ORP Gen. T. Kościuszko, we wrześniu 2002 roku, a druga (numery burtowe 3543 i 3545) w sierpniu 2003 - do Europy dotarła na pokładzie okrętu US Navy i poprzez Niemcy o własnych siłach doleciała do Gdyni. Zostały one włączone w skład 28. Puckiej Eskadry Lotniczej bazującej na lotnisku wojskowym w Babich Dołach, jako samodzielny klucz śmigłowców ZOP. Pododdział ten zapewnia, na wzór US Navy, element lotniczy dla fregat rakietowych Marynarki Wojennej – załogi i personel techniczny zaliczyły już, wraz z okrętami, dwie tury w stałym zespole NATO, operując na wodach Morza Śródziemnego.

     Według dostępnych informacji, przejęcie SH-2G kosztowało Marynarkę Wojenną około 4 mln USD (wstępne przygotowanie oraz przegląd i niezbędne remonty w Stanach Zjednoczonych). Poza tym podpisano kontrakt serwisowy, o wartości 16 mln USD, który nie ma ograniczenia czasowego – 30% tej kwoty pochodzi z amerykańskiego programu FMF.

Modernizacja z 2007 roku

     W 2007 roku trzy spośród czterech dostępnych SH-2G przeszły, jak na razie, najpoważniejszy zabieg modernizacyjny – polegający na przystosowaniu instalacji pokładowej do przenoszenia i odpalania lekkich torped ZOP MU90 Impact, a przy okazji doposażeniu w odbiornik systemu nawigacji satelitarnej GPS i radiokompasu.

Do odpalania nowych torped służy standardowy panel śmigłowca.

Torpeda MU90 mocowana na zewnętrznym lewym pylonie SH-2G, fot. PMW.

    Główny powód prac był oczywisty – SH-2G otrzymane od Amerykanów, były przystosowane do wykorzystania amerykańskich torped rodziny Mk.46, których nie przejęła (i słusznie) strona polska. Mając szerokie pole wyboru broni tego typu, Marynarka Wojenna zdecydowała się na zakup (decyzję o tym podjęto w drugiej połowie 2000 roku) jednej z najnowszych konstrukcji – torpedy Eurotorp MU90 Impact – która miała stać się standardową bronią tej klasy w siłach zbrojnych i znaleźć się w uzbrojeniu śmigłowców ZOP (SH-2G oraz Mi-14PŁ) oraz okrętów (fregaty rakietowe i korweta projektu 621 Gawron).

Kabina załogi po instalacji odbiornika GPS.

      Prace zostały przeprowadzone w drugiej połowie 2007 roku w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi - do torpedy MU90 dostosowano pylon umieszczony po lewej stronie kadłuba, w porównaniu do oryginału zmiany mechaniczne były kosmetyczne. Dodatkowo w ramach prac śmigłowce zostały doposażone w system nawigacji satelitarnej GPS oraz radiokompas – ich anteny stanowią najbardziej widoczne ślady zmian w polskich SH-2G. Pierwsza z nich została umieszczona tuż przy przekładni wirnika ogonowego, a druga pod belką ogonową (mniej więcej na środku jej długości). W kabinie załogi rozmieszczono terminale, pozwalające na odbiór i wykorzystanie sygnałów – system GPS otrzymał, standardowe dla MW, urządzenie firmy Garmin 155, którego miejsce znajduje się w centralnej części kabiny pilotów; odbiornik radionamiernika znalazł się w dolnym panelu pomiędzy fotelami pilotów.

SH-2G z km PK – „policyjna” potrzeba

     Na przełomie 2008 i 2009 roku polskie SH-2G przeszły kolejne prace, mające na celu przygotowanie ich do nowych potrzeb i zadań. Główną przyczyną, która doprowadziła do przeprowadzenia doposażenia części z posiadanych przez Polską Marynarkę Wojenną śmigłowców (ponownie trzy z czterech egzemplarzy), były wnioski wyciągnięte z sojuszniczych operacji morskich przeprowadzanych przez fregatę rakietową ORP Gen. K. Pułaski, która już dwukrotnie działała w ramach NATO-wskiej operacji Active Endeavour – osłonie szlaków komunikacyjnych na Morzu Śródziemnym. Prace te wpisały się w ogólny trend wykorzystania śmigłowców pokładowych – głównym zagrożeniem dla żeglugi i okrętów wojennych przestały być okręty podwodne nieprzyjaciela, a na czoło wysunęły się organizacje terrorystyczne i przestępcze wykorzystujące szybkie motorówki i inne lekkie jednostki pływające. Z tego też względu, także w Polsce, podjęto decyzje o tym, że optymalnym uzbrojeniem śmigłowców przeciwko takim celom będzie broń strzelecka kalibru 7,62–12,7 mm.

Stanowisko karabinu maszynowego PK kalibru 7,62 mm.

     Ostatecznie zdecydowano się na zabudowę instalacji przeznaczonej dla uniwersalnego karabinu maszynowego rodziny PK, głównym powodem tej decyzji była ograniczona ilość miejsca do jej zabudowy oraz to, że wcześniej na ich pokładzie znajdowała się podstawa pod ukm M60, który przez polskie załogi był wykorzystywany wcześniej. Prace zostały przeprowadzone w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi, które dzięki konstrukcji umowy między Marynarką Wojenną oraz stroną amerykańską, nie obejmowały konsultacji z producentem SH-2. Ich zwieńczeniem było pierwsze strzelanie, które odbyło się z pokładu śmigłowca (nr 3545) 5 marca na poligonie Marynarki Wojennej w Strzepczu. W czasie, gdy maszyny przechodziły zabiegi instalacyjne, przyszli strzelcy pokładowi (zajmujący stanowisko nawigatora-operatora systemów pokładowych) przechodzili przeszkolenie w 49. Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim. Składało się ono z części teoretycznej oraz praktycznej, w jej ramach odbywali strzelania do celów naziemnych ze śmigłowców Mi-2.

Zawiasy konstrukcji pod uchwyt karabinu PK.

     Po doposażeniu SH-2G mogą prowadzić ogień do celów naziemnych i morskich w zawisie oraz locie z dowolną prędkością. Kąt prowadzenia ognia rozprzestrzenia się wokół drzwi do kabiny nawigatora-operatora systemów pokładowych, największym ograniczeniem jest goleń podwozia głównego i detektor anomalii magnetycznych.

SH-2G z PK - z bliska

     Dzięki możliwości zapoznania się z dozbrojonym śmigłowcem, możemy Państwu zaprezentować pełnie tego rozwiązania. W tym miejscu Autor chciałby podziękować rzecznikowi Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej za pomoc w umożliwieniu przygotowania materiału fotograficznego.

Na początku tej części artykułu należy zwrócić uwagę na to, by nie ogłaszać pochopnych wniosków po obejrzeniu kliku fotografii – gdy na początku marca 2009 roku Marynarka Wojenna poinformowała o dokonaniu doposażenia i przedstawiła własny materiał zdjęciowy – część z Czytelników (i Autor) uznała całość prac za rozwiązanie prowizoryczne i nieprzemyślane. Rzeczywistość nie ma z tym wiele wspólnego.

Widok na stanowisko od strony kabiny ładunkowej śmigłowca.

     Przede wszystkim całość, podstawa jak i ukm PK, jest dodatkowym wyposażeniem śmigłowca, które ma być głównie wykorzystywane w czasie operacji ekspedycyjnych – głównie w rejonie odpowiedzialności operacji Active Endeavour – dzięki czemu może być szybko i łatwo za- oraz zdemontowane, personelowi naziemnemu zajęło to około 5 minut. Zmiany w strukturze śmigłowca objęły jedynie montaż dwóch mocowań stanowiących część zawiasów oraz dwóch punktów ustawień ramy. Jeśli już jesteśmy przy niej, została ona wykonana z elementów aluminiowych o przekroju owalnym – zapewnia to niewielką masę oraz sporą wytrzymałość. Dzięki mocowaniu w formie zawiasów bezproblemowo można zmienić ustawienia ramy, która posiada dwa położenia – transportowe, pozwalające na zamknięcie drzwi do stanowiska operatora systemów pokładowych oraz bojowe. Ostatnią sprawą, na którą z pewnością zwrócili uwagę Czytelnicy, jest kwestia wydostania się strzelca – operatora systemów pokładowych ze swojej kabiny w momencie posiadania zamontowanego stanowiska strzeleckiego, co ciekawe jego obecność nie powoduje większych problemów w czasie wejścia jak i opuszczenia tego przedziału – Autor, o którym na pewno nie można powiedzieć, że jest szczupły, nie miał żadnych problemów aby zająć stanowisko strzelca i aby później je opuścić.

     Całość sprawia wrażenie dopracowanego i przemyślanego rozwiązania, szkoda, że ze względów finansowych oraz czasowych, wykorzystano standardowy model ukm PK, z pewnością pod względem ergonomii całej instalacji lepsza byłaby wersja wyposażona w tylce.

Podsumowanie

     Jak można oceniać programy doposażenia polskich Super Seasprite-ów? Z całą pewnością patrząc na ich wynik należy wziąć pod uwagę fakt, że Marynarka Wojenna znajduje się w trudnej dla siebie sytuacji budżetowej. Stąd też prace nad poprawą możliwości posiadanego sprzętu są wnikliwie przemyślane i skromne, a jednocześnie efektywne.

     W przypadku SH-2G kwestie finansowe powodują, że skupiono się na najważniejszych, dla Marynarki Wojennej i dla podniesienia możliwości, elementach dzięki którym, w chwili obecnej, śmigłowce te stanowią skuteczną broń zarówno przy tradycyjnych jak i niekonwencjonalnych zagrożeniach mogących wystąpić na morzach. Niestety szkoda, że głównie z powodów finansowych, Marynarka Wojenna nie może zainwestować w te śmigłowce większych sum, które pozwoliłyby na ich głęboką modernizację – z pewnością środki te zaprocentowałyby w przyszłości, gdyż spokojnie można założyć, że jeszcze przez wiele lat SH-2G będą jedynymi pokładowymi śmigłowcami w arsenale Marynarki Wojennej.

Autor: Łukasz Pacholski

Zdjęcia: Autor jeżeli nie zaznaczono inaczej




Rejestracja

Funkcja chwilowo niedostępna

×

Logowanie

×

Kontakt

×
Polska zamówiła 96 śmigłowców uderzeniowych AH-64E Apache

Polska zamówiła 96 śmigłowców uderzeniowych AH-64E Apache

To niewątpliwie wielki dzień dla lotnictwa Wojsk Lądowych, ale i całego Wojska Polskiego. Na lotnisku Latkowo w Inowrocławiu, 13 sierpnia br., w ob...

więcej polecanych artykułów