2022-09-30 14:24:49
Przyszłość polskiej naziemnej obrony powietrznej - rozmowa z płk Michałem Marciniakiem
Z chwilą podpisania 28 marca 2018 roku umowy na dostawę dwóch baterii systemu Patriot/IBCS w ramach I fazy programu Wisła rozpoczęło się tworzenie praktycznie całkowicie nowego polskiego systemu zintegrowanej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. O tym jak przebiega ten proces Tomasz Dmitruk rozmawiał z pełnomocnikiem Ministra Obrony Narodowej do spraw budowy takiego systemu, a jednocześnie Zastępcą Szefa Agencji Uzbrojenia, płk dr inż. Michałem Marciniakiem. Wywiad opublikowany został w numerze 6/2022 miesięcznika „Nowa Technika Wojskowa”, ale zawarte w nim informacje nadal pozostają aktualne.
TOMASZ DMITRUK: Panie Pułkowniku, od 1 stycznia br. zajmuje Pan bardzo ważne stanowisko Zastępcy Szefa Agencji Uzbrojenia, a jednocześnie pełni funkcję Pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej do spraw Budowy Systemu Zintegrowanej Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej. Które programy modernizacji technicznej Pan nadzoruje?
PŁK MICHAŁ MARCINIAK: Pod moim nadzorem jest obecnie system zintegrowanej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, obejmujący programy Wisła i Narew, a w najbliższych planach jest włączenie do tego systemu nie tylko funkcjonalnie, ale także organizacyjnie oddziału, który w Agencji Uzbrojenia zajmuje się pozostałymi systemami obrony przeciwlotniczej. Mamy taki pomysł, aby od przyszłego roku powstała jedna komórka w Agencji Uzbrojenia, która będzie mi podlegała i odpowiadała za całość obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej [dalej OPL – przyp. redakcji].
Do zadań, które otrzymałem jako Zastępca Szefa Agencji Uzbrojenia, należy sprawowanie nadzoru nad Zespołem Programu Zintegrowanej Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej, ale także zespołami projektowymi powoływanymi do realizacji poszczególnych projektów modernizacyjnych. Pierwszy taki zespół ma odpowiadać za realizację programu Homar. Oprócz tego wspomagam realizację innych kluczowych programów, w tym np. Gladius. Wkrótce mam również nadzorować przebieg wykonania programu Ottokar-Brzoza. Ogólnie zatem mój profil jako Zastępcy Szefa Agencji Uzbrojenia jest ukierunkowany na realizację konkretnych projektów, w sposób zgodny z uznanymi metodykami zarządzania projektami.
Ilu pracowników liczy obecnie Zespół Programu Zintegrowanej Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej. Czy widzi Pan potrzebę dalszego zwiększenia jego składu? Wynagrodzenia tych najlepszych specjalistów są satysfakcjonujące, aby ich utrzymać?
Obecnie etatowo zespół liczy 23 pracowników wojska i oficerów. To nie jest liczebnie zbyt wiele biorąc pod uwagę liczbę realizowanych projektów i zadań. Oprócz tego, że mamy do zakontraktowania programy Narew i II fazę Wisły, to ci sami ludzie nadzorują wykonanie I fazy Wisły, czyli obecnie już dostawy i odbiory. Patrząc z perspektywy, że zakontraktowanie umowy to dopiero początek drogi, jak rośnie liczba zadań na etapie jej realizacji, to już teraz widzimy potrzebę zwiększenia składu osobowego. Pozwoli to lepiej rozdzielić zadania, szczególnie w sytuacji, gdy komórka będzie odpowiadała już za cały obszar naziemnej obrony powietrznej. Co ważne, członkami zespołu są pasjonaci i ludzie, którzy chcą coś po sobie zostawić, a nie zwykli urzędnicy i takich właśnie osób będziemy potrzebować w przyszłości.
Jak bardzo zmienił się zakres wykonywanych przez Pana obowiązków od kiedy objął Pan stanowisko Zastępcy Szefa Agencji Uzbrojenia?
Z trybu pracy 12-godzinnego zrobił mi się tryb pracy 14-godzinny, bo do tej pory jako pełnomocnik ministra koncentrowałem się głównie na zagadnieniach związanych z modernizacją wojsk OPL, a teraz doszło mi dużo zadań typowych dla zastępców Szefa Agencji Uzbrojenia, czyli np. uczestnictwo w różnego rodzaju spotkaniach i odprawach, reprezentowania Szefa Agencji, a także nadzór nad wymienionymi już programami.
Wyrzutnia iLauncher mieszcząca 8 kontenerów pocisków akietowych CAMM zamontowana na podwoziu ciężarówki Jelcz P882.57. Sześć takich wyrzutni zamówiono na potrzeby „małej Narwi”. Fot. MBDA.
Czy widzi Pan różnice pomiędzy Agencją Uzbrojenia a Inspektoratem Uzbrojenia?
W mojej ocenie, zmiany jakie zaszły w systemie pozyskiwania sprzętu wojskowego, w tym w szczególności powołanie Agencji Uzbrojenia w wyraźny sposób przełożyły się na efektywność, przede wszystkim ze względu na to, że został radykalnie skrócony proces decyzyjny. Zniknęła bolączka związana z przerostem form administracyjnych związanych z każdorazowym uzgadnianiem szeregu dokumentów ze zbyt licznymi uczestnikami procesu pozyskiwania sprzętu. Nowe przepisy wskazały Szefa Agencji Uzbrojenia jako osobę odpowiedzialną za przygotowanie wymagań sprzętowych i to w jego rękach leży teraz podejmowanie decyzji i rekomendowanie Radzie Modernizacji Technicznej sposobu pozyskania. Aspektem, o którym nie można nie wspomnieć jest również inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, która w sposób oczywisty stanowi dodatkowy impuls przekładający się na intensyfikację zadań realizowanych przez Agencję Uzbrojenia.
Przejdźmy do procesu budowy zintegrowanej OPL. Zacznijmy od tego co jest głównym celem budowy takiego systemu, czym ma się on charakteryzować i jakie będą jego główne elementy?
Celem budowy zintegrowanej OPL jest ochrona wojsk własnych i infrastruktury krytycznej przed całym spektrum środków napadu powietrznego, rozpoczynając od bezzałogowych statków powietrznych (BSP), poprzez klasyczne załogowe statki powietrzne, a kończąc na pociskach balistycznych, czy rakietach manewrujących. Efekt końcowy do jakiego dążymy to stworzenie polskiego A2/AD (Anti-Access/Area Denial), czyli strefy antydostępowej. System budowany będzie w oparciu o wielowarstwową, zintegrowaną i sieciocentryczną obronę, tzn. na każdym piętrze w zależności od zasięgu efektora i ekonomii walki będziemy w stanie zwalczać różne cele, korzystając ze wspólnej świadomości sytuacyjnej tworzonej przez systemy radiolokacyjne OPL, ale także radary wojsk radiotechnicznych i inne źródła informacji, w tym pochodzące od wojsk sojuszniczych. System będzie składał się z kilku warstw. Zaczynając od tej najwyższej, czyli systemu średniego zasięgu Wisła, poprzez warstwę pośrednią, którą będzie tworzył system krótkiego zasięgu Narew, co warto podkreślić z różnymi rakietami i kończąc na warstwie najniższej, złożonej z systemów bardzo krótkiego zasięgu, w tym artyleryjsko-rakietowych systemów Pilica, zestawów Poprad i planowanych do pozyskania systemów Sona. Chciałbym przy tym zaznaczyć, że trzeba rozgraniczyć obronę polskiego nieba na dwie kategorie. Pierwszą jest tzw. organic air defence, czyli systemy przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu, które będą towarzyszyły wojskom operacyjnym, takie właśnie jak Poprad czy Sona. Zestawy te podążają razem ze związkami taktycznymi Wojsk Lądowych. Drugą kategorią jest właściwy system OPL, oparty głównie na rakietach, zaczynając od Pilicy, poprzez Narew i kończąc na Wiśle, którego głównym celem jest zapewnienie obrony strefowej, czy też obszarowej. Pod parasolem tego systemu będą zarówno związki taktyczne Wojsk Lądowych prowadzące operacje, ale także infrastruktura krytyczna.
Stacja radiolokacyjna Bystra opracowana przez PIT-Radwar S.A. ma być pierwszym polskim radarem w pełni zintegrowanym z systemem kierowania i dowodzenia IBCS. Fot. PIT-Radwar S.A.
Jeszcze w tym roku mają się rozpocząć dostawy pierwszego dywizjonu, czyli dwóch pierwszych baterii systemu Patriot/IBCS. Jak wygląda harmonogram tych dostaw i kiedy te baterie uzyskają gotowość operacyjną?
Dostawy sprzętu w ramach I fazy programu Wisła już się rozpoczynają. Kumulacji tych dostaw spodziewamy się w drugiej połowie tego roku, aby od października rozpocząć integrację całego systemu w ramach SICO (System Integration & Check Out), który potrwa kilka miesięcy. Jest to etap w którym następuje montaż kompletnych urządzeń, czyli np. radar zostanie dostarczony do Polski w kilku elementach i trzeba te elementy zmontować w całość i sprawdzić poprawność działania. Następnym krokiem będzie integracja kompletnych elementów z innymi, czyli np. z wyrzutniami, stanowiskami dowodzenia, elektrowniami itd. Zgodnie z harmonogramem elementy pierwszej baterii zostaną dostarczone w tym roku, a drugiej na początku 2023 roku. W skład dywizjonu wchodzi kilkadziesiąt, jak nie kilkaset jednostek sprzętowych różnego rodzaju oraz tysiące części zapasowych. Integracja całości to proces, który musi trochę trwać. Dla nas ważny jest jego początek przypadający na początek października oraz jego finał, którym będzie osiągnięcie tzw. podstawowej gotowości operacyjnej (Basic Operational Capability, BOC) w III kwartale 2023 roku. Kolejnymi krokami będzie osiągnięcie wstępnej gotowości operacyjnej (Initial Operational Capability, IOC), a następnie pełnej gotowości operacyjnej (Full Operational Capability, FOC) w 2024 roku, tak jak było to od początku planowane. Elementem osiągnięcia gotowości BOC będą ćwiczenia z wojskami prowadzone w oparciu o scenariusz realnego zagrożenia.
Pierwszy dywizjon systemu Patriot/IBCS pozyskaliśmy w konfiguracji US Army. Polska docelowa konfiguracja tego dywizjonu ma być jednak odmienna. Czym mają się różnić te konfiguracje i kiedy planuje się przejście na polską?
Pierwszy dywizjon będzie odbierany i sprawdzany, w oparciu o amerykańską konfigurację systemu Patriot/IBCS, obejmującą serwerownie S280, radiolinie IFCN Relay oraz stanowiska dowodzenia w namiotach ICE (Interactive Collaborative Environment). W takiej konfiguracji będzie przechodził on testy SICO w Toruniu i w momencie kiedy ten proces zostanie zakończony, przystąpimy do zmiany konfiguracji pierwszego dywizjonu na bardziej polską. Powinno to nastąpić w 2024 roku, kiedy planujemy rozpocząć testy na prototypowych kontenerowych kabinach dowodzenia i prototypowych mobilnych węzłach łączności MCC1, choć jeszcze w komunikacji IBCS z użyciem radiolinii IFCN Relay. Natomiast konfiguracja kolejnych trzech dywizjonów będzie już jednolita i spolonizowana, czyli bez serwerowni S280, radiolinii IFCN Relay i stanowisk dowodzenia w namiotach, tylko oparta na kontenerowych kabinach dowodzenia i mobilnych węzłach łączności MCC2, których będzie więcej niż w pierwszym dywizjonie.
Podstawowym efektorem systemu Narew mają być pociski rakietowe CAMM-ER o zasięgu do 45 km produkowane w Polsce na licencji MBDA w zakładach Mesko S.A. Fot. MBDA.
Czy w węzłach MCC2 łączność systemu IBCS będzie oparta już na polskich radiostacjach?
Tak.
Na jakim etapie znajduje się opracowanie mobilnych węzłów łączności MCC1?
W tej chwili realizowana jest umowa z WZŁ Nr 1 S.A. W jej ramach wykonano już pewne prace konstrukcyjne i montażowe. Warto wspomnieć, że konstrukcja tych węzłów zostanie zabudowana na podwoziu Jelcz P102.57 w konfiguracji 10x10, którego prototyp znajduje się w budowie. Planujemy osiągnąć gotowość prototypu węzłów MCC1 na przełomie 2023 i 2024 roku. Poza nowym podwoziem, w węzłach MCC1 zostanie użyty także nowy system masztowy niemieckiej firmy SMAG, nie stosowany dotąd w Siłach Zbrojnych RP. Jeśli dodamy do tego konieczność konfiguracji systemów łączności, to otrzymujemy bardzo skomplikowany system.
Innym komponentem polskiej konfiguracji Patriot/IBCS mają być kontenerowe kabiny dowodzenia. Czy kabiny dla I i II fazy Wisły mają się czymś różnić? Czy nadal trwa postępowanie na dostawy kabin dla I fazy?
W kwestii pozyskania tego sprzętu zakończyliśmy już negocjacje techniczne i aktualnie prowadzimy z wykonawcą rozmowy dotyczące ustalenia wartości zamówienia. Różnica pomiędzy kabinami dla I i II fazy Wisły jest taka, że w II fazie będą one znacznie bardziej bogate, ponieważ wszystkie elementy systemu IBCS zostaną przełożone wprost do kabin. Kabiny dla II fazy Wisły będą tożsame z tymi, jakie zostaną opracowane dla programu Narew. Uniwersalność tych kabin pozwoli nam dowodzić zarówno systemem średniego jak i krótkiego zasięgu. Chcemy również, aby kabiny mogły być wykorzystywane nie tylko w programach Wisła i Narew, ale także na potrzeby systemów dowodzenia Łowcza i Rega, jako uniwersalne kabiny dowodzenia OPL. Liczę na to, że w pierwszej połowie tego roku powinniśmy temat zamknąć i podpisać umowę.
Konfiguracja pierwszego polskiego dywizjonu systemu Patriot/IBCS będzie początkowo obejmowała m.in. centrum operacji bojowych EOC oraz namiot dowodzenia ICE. Fot. US Army.
Czy podział kabin dowodzenia na trzy wersje: F-OPS, C-OPS i E-OPS będzie utrzymany także w II fazie Wisły?
Tak, ponieważ jest to związane z ich przeznaczeniem. Kabina E-OPS, z której prowadzi się walkę, służy do bezpośredniego kierowania ogniem, w kabinach C-OPS następuje planowanie działań i dowodzenie, a F-OPS to stanowisko dowodzenia wyższego szczebla tj. dywizjonu. Warto też podkreślić, że system IBCS pozwala na elastyczne kreowanie, która kabina jest w danym momencie nadrzędna, czyli jest tak zwanym „masterem” i dowodzi w ugrupowaniu. Wpływa na to fakt, że dostępne informacje we wszystkich kabinach dowodzenia w ugrupowanie będą dokładnie takie same, podobnie jak ich funkcjonalności. W rezultacie, co jest zaletą systemu sieciocentrycznego, utrata jednej z kabin nie powoduje wyłączenia całego systemu. Na przykład jeśli jedna z kabin na poziomie bateryjnym ulegnie uszkodzeniu lub zniszczeniu, to jej rolę przejmuje którakolwiek z kabin jednostek ogniowych, która zostanie wskazana jako „master”. Nie mamy dzięki temu słabych punktów i zapewniamy ciągłość dowodzenia.
Jako pierwszy zestawy Patriot/IBCS otrzyma 37. Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej. Na jakim etapie znajduje się przygotowanie infrastruktury w tej jednostce? Czy nadzór nad jej budową również Panu podlega?
Do zadań pełnomocnika ds. budowy systemu zintegrowanej OPL należy także nadzór nad wykonaniem zadań infrastrukturalnych, w tym tych, które są niezbędne do przeprowadzenia procesu SICO. W tym celu, w Toruniu powstaje nowy budynek warsztatowo-obsługowy, który jest przewidziany do tego, aby zabezpieczyć potrzeby sprawdzeń SICO, a w przyszłości będzie on stanowił centrum wsparcia technicznego wyższego poziomu niż jednostka. Sam proces inwestycyjny przebiega bez zakłóceń i odbiór powinien nastąpić w niedługim czasie, jeszcze w tym roku. Jeśli chodzi o jednostkę w Sochaczewie, część infrastruktury już jest gotowa, a część jest jeszcze w trakcie budowy. Niezależnie od tego, istniejąca infrastruktura Garnizonu Sochaczew jest gotowa do przyjęcia pierwszego dywizjonu Patriot/IBCS, zapewniając odpowiedni sposób przechowywania pojazdów i wyrzutni. Prace związane z budową docelowej infrastruktury planujemy zakończyć w 2024 roku. W przypadku infrastruktury dla pozostałych trzech dywizjonów będziemy mogli wykorzystać obecnie realizowane projekty w Sochaczewie.
Elementy pierwszej baterii systemu Patriot/IBCS zakupionej w I fazie programu Wisła już dotarły do Polski. Na zdjęciu elektrownia polowa EPP (Electric Power Plant) w jednym z wojskowych magazynów. Fot. Agencja Uzbrojenia.
Jak ma wyglądać system szkolenia operatorów systemu Patriot/IBCS? Jakie przedsięwzięcia szkoleniowe już zrealizowano, a jakie są dopiero planowane?
W programie Wisła system szkolenia opiera się na kursach operatorów prowadzonych w Stanach Zjednoczonych w Fort Sill. W pierwszej fazie takie szkolenie odbędzie 160 osób. Dodatkowo, we współpracy z WAT, realizujemy szkolenia specjalistyczne grup podchorążych, którzy mają obsługiwać system Wisła, na niedawno oddanym do użytkowania laboratorium wyposażonym w system treningowy Patriot Multiechelon Trainer (PMET). Również po dokonaniu odbioru pierwszego dywizjonu Wisły będziemy chcieli wysyłać na dodatkowe szkolenia do Stanów Zjednoczonych żołnierzy obsługujących ten sprzęt w celu podwyższenia ich kwalifikacji, zgodnie z zasadami podobnymi do obowiązujących w US Army. Tam żołnierz przechodzi szkolenie podstawowe, następnie trafia do jednostki, po czym wraca do ośrodka szkoleniowego, aby podnieść poziom wiedzy, np. z operatora na instruktora operatora, po czym ponownie wraca do jednostki. Zarówno dla I jak i II fazy Wisły chcemy, aby operatorzy mieli kontakt ze sprzętem w Stanach Zjednoczonych i tam wymieniali się doświadczeniami. Nie chcemy odizolować się od systemów amerykańskich. Ponadto wysłanie żołnierza na kilkumiesięczne szkolenie do Stanów Zjednoczonych jest dla niego dodatkową motywacją, aby wstąpić w szeregi wojsk OPL. Kolejna sprawa – takie szkolenia wymagają dobrej znajomości języka angielskiego, co oznacza, że żołnierze którzy do nas trafią będą w stanie zapewnić interoperacyjność z sojusznikami. Również w związku z faktem, że w ramach II fazy Wisły będziemy implementowali więcej polskich elementów, to szkolenia będą prowadzone także przez polski przemysł. Do tej pory w Stanach Zjednoczonych przeszkolono już ponad stu operatorów systemu Patriot.
Dla dywizjonu wyposażonego w system Patriot/IBCS nie tylko trzeba przeszkolić operatorów, ale też musi ich być więcej niż do obsługi systemu Newa?
Tak. Dywizjon Newy etatowo liczy około 300-350 żołnierzy, natomiast dywizjon Patriot/IBCS będzie liczył ponad 750 żołnierzy.
W ramach I fazy programu Wisła przewiduje się m.in. integrację stacji radiolokacyjnej Bystra z systemem IBCS. Czy jakieś działania w tym kierunku już się rozpoczęły? Na czym polegać ma ta integracja?
Zacznijmy od tego co należy rozumieć przez integrację i do czego nam jest potrzebna Bystra. Aby skutecznie naprowadzić rakietę na cel musimy mieć radar zapewniający sygnał o odpowiedniej jakości, który umożliwi wskazywanie rakiecie celu. To są radary kierowania ogniem. Takim radarem jest kupiona w pierwszej fazie stacja AN/MPQ-65 i taką docelową stacją dla Narwi będzie również Sajna. Rola radarów Bystra w zintegrowanym systemie OPL będzie polegała na tym, że będą to wysunięte oczy systemu Wisła, czyli ten typ radaru będzie obserwował miejsca, gdzie nie może prowadzić obserwacji za pomocą wspomnianego radaru sektorowego AN/MPQ-65. Wiadomo przecież, wbrew opinii niektórych ludzi, że Ziemia nie jest płaska i pracę radarów ogranicza horyzont radiolokacyjny oraz cień radiolokacyjny wynikający z ukształtowania terenu. Dlatego integracja radaru Bystra nastąpi bezpośrednio do systemu IBCS i na podstawie sygnałów radaru Bystra będziemy w stanie, poprzez system UpLink, naprowadzać pociski PAC-3 MSE. Zakończone zostały już negocjacje techniczne dotyczące sposobu tej integracji i teraz będziemy przystępowali do fazy realizacyjnej. Tutaj jednak problemem jest nie tylko sama integracja, ale także dostosowanie tej stacji do wydawania odpowiednich komend w wymaganych protokołach. To wymaga pracy zarówno po stronie amerykańskiej, jak i po stronie polskiej.
Czy Bystra będzie do systemu IBCS wpięta z zastosowaniem bramek A-kit i B-kit?
Tak.
Polscy operatorzy systemu Patriot/IBCS podczas szkolenia w bazie Fort Sill w Stanach Zjednoczonych. Do tej pory amerykańskie szkolenia przeszło już ponad stu polskich operatorów. Fot. MON.
Kiedy można spodziewać się zakończenia procesu integracji?
Około 2024 roku. Mówimy tu już o zakończeniu fizycznej integracji.
Czy mobilne węzły łączności MCC będą tu pośrednikiem?
Tak, ponieważ zakładamy, że na węźle MCC będzie zamontowana bramka A-kit i nie chcemy ingerować w konstrukcję radaru Bystra. Łatwiej nam dodać radiostację, która przekaże sygnał z radaru do MCC i na MCC ten sygnał zostanie, poprzez bramki A/B-kit, przetłumaczony do formatu wymaganego przez IBCS, niż wykonywać montaż bramek A-kit na stacjach Bystra. Liczba stacji Bystra, które trafią do zintegrowanego systemu OPL będzie ograniczona. Jeśli uda się nam zmodyfikować wszystkie radary Bystra znajdujące się na stanie Sił Zbrojnych RP do takiego poziomu, że do integracji z IBCS wystarczy zamontować w nich tylko jedną radiostację, to jeśli utracę stację pozostającą w zintegrowanym systemie OPL, to w razie konieczności będę mógł ją zastąpić jakąkolwiek inną stacją Bystra, która pozostaje na stanie polskiej armii.
A jak to będzie wyglądało w przypadku pozostałych polskich radarów: Sajna, P-18PL i SPL?
Stacja radiolokacyjna Sajna będzie również radarem kierowania ogniem i tutaj będziemy dopiero rozważali, czy umieścić A-kit na mobilnych węzłach łączności MCC, czy fizycznie na radarze Sajna, ponieważ radary tego typu będą przeznaczone wyłącznie dla systemu zintegrowanej OPL. W przypadku radarów P-18PL i SPL początkowo komunikacja z systemem IBCS zostanie zapewniona za pomocą protokołu JREAP-C, ale wraz z rozwojem tych radarów, kiedy już osiągniemy jakość sygnału zapewniającą możliwość naprowadzania rakiet, to również będziemy je integrowali. Trzeba jednak pamiętać, że oba te rodzaje stacji są systemami wczesnego wykrywania i nie były projektowane jako radary kierowania ogniem. To są stacje o zupełnie innej konstrukcji i innej dokładności. Jeśli te radary będą miały pozostać tylko stacjami wczesnego wykrywania, to komunikacja poprzez JREAP-C będzie zupełnie wystarczająca.
Fundamentem budowanego zintegrowanego systemu OPL ma być sieciocentryczny system kierowania i dowodzenia IBCS (Integrated Air and Missile Defense Battle Command System). Dlaczego ten system a nie inny? Nie obawia się Pan, że taka decyzja uzależni polski system OPL od Amerykanów?
IBCS to obecnie jedyny na świecie sieciocentryczny system kierowania i dowodzenia, którego głównym założeniem jest otwarta architektura, czyli możliwość wpinania do tego systemu różnego rodzaju efektorów i sensorów. Jeśli mamy taki system i pojawi się nowy rodzaj zagrożeń, to wystarczy do niego dostosować sensory i efektory, bez konieczności zmiany samego systemu. Największą zaletą systemu IBCS jest sieciocentryczność, ale rozumiana jako możliwość wykorzystania dowolnych zasobów obecnych w sieci, czyli np. radarów systemu Narew do strzelania pociskami systemu Wisła, czy też odwrotnie, radarów systemu Wisła do strzelania pociskami systemu Narew. Innego takiego systemu na świecie nie ma.
Na temat zalet sieciocentryczności i cech systemu IBCS odsyłamy do artykułu „Sieciocentryczność, czyli optymalizacja wykorzystania posiadanego potencjału”.
Nowe podwozie Jelcz P102.57 z układem napędowym 10x10. Zostało ono opracowane na potrzeby Mobilnych Węzłów Łączności (MCC) oraz stacji radiolokacyjnych Sajna. Fot. Agencja Uzbrojenia.
Jeśli chodzi o możliwość uzależnienia od Stanów Zjednoczonych to przypomnę, że nie ma czegoś takiego jak wyłącznik systemu IBCS. W związku z tym, zakładając hipotetyczną sytuację, w ramach której „pokłócimy się” z Amerykanami, to nie mogą oni po prostu wyłączyć nam tego systemu. Nie widzę takiego ryzyka. Idąc tą drogą, można by założyć, że w takiej sytuacji mielibyśmy również problemy z samolotami F-35 i F-16, czołgami Abrams, czy wyrzutniami HIMARS. Decydując się na sojusz polityczno-wojskowy ze Stanami Zjednoczonymi i kupując systemy uzbrojenia z tego właśnie kierunku, dokonujemy pewnego wyboru gwarantującego stabilność, wynikającą ze wspólnego i spójnego postrzegania systemu bezpieczeństwa międzynarodowego.
Natomiast, co ważne i co robimy już w projekcie „mała Narew”, to fakt, że zaczynamy rozwijać zdolności polskiego systemu kierowania i dowodzenia (C2). Trzeba przy tym pamiętać, że system IBCS powstawał przez 10 lat i pochłonął budżet prawie 500 mln dolarów. Nie jest to więc system, którego odpowiednik można zbudować szybko i to nie jest tak, że jeśli udało nam się zbudować bardzo ciekawy system dla Pilicy, to następnego dnia możemy zbudować sieciocentryczny system dla całej naziemnej, zintegrowanej obrony powietrznej naszego kraju. Polski system kierowania i dowodzenia trzeba budować mniejszymi krokami. Pierwszym jest właśnie „mała Narew”, gdzie polski przemysł musi zintegrować polski system C2 z wyrzutnią iLauncher dla pocisków CAMM, a kolejnym będzie dalszy rozwój systemu dla zmodernizowanych zestawów Pilica. Wraz z własnymi doświadczeniami z eksploatacji IBCS, będziemy również wiedzieli coraz więcej w zakresie tego, jak taki system powinien działać. W rezultacie powinien zostać opracowany polski C2, ale naszym celem nie będzie zastąpienie IBCS, tylko posiadanie rozwiązania zapasowego, które można będzie wykorzystać w przypadku, kiedy zastosowanie IBCS nie będzie korzystne lub możliwe. Drugim celem, który nam przyświeca, jest możliwość wykorzystania takiego systemu bez ograniczeń przez polski przemysł na potrzeby budowy wersji eksportowej polskich zestawów obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu.
Można spotkać się z głosami, że polskie firmy będą musiały Amerykanom przekazać szczegóły technologiczne funkcjonowania polskich radarów jeśli będziemy chcieli zintegrować je z systemem IBCS. Czy to jest prawda?
Zdecydowanie jest to nieprawda. W ramach I fazy offsetu uzyskujemy kompetencje do budowy bramek A-kit. Architektura integracji radaru z IBCS wygląda tak, że polski radar będzie łączył się z bramką A-kit, którą zbuduje polski przemysł. Następnie ta bramka A-kit łączy się z bramką B-kit, którą opracowali Amerykanie i dopiero bramka B-kit komunikuje się bezpośrednio z systemem IBCS. Dzięki offsetowi będziemy wiedzieli, jakie sygnały mamy przekazać do A-kitu, aby ten był w stanie tak „rozmawiać” z B-kitem, aby system IBCS zrozumiał informacje generowane przez radar. To wystarczy do wykonania integracji. Ponieważ to polski przemysł będzie wykonawcą bramki A-kit, nie będzie musiał przekazywać stronie amerykańskiej szczegółów związanych z funkcjonowaniem polskich radarów, ich parametrów technicznych, czy konstrukcji. Wynika to właśnie z tej zalety systemu IBCS, że ten system potrzebuje tylko informacji o odpowiedniej jakości i w określonym formacie.
Stacja radiolokacyjna GhostEye. W II fazie Wisły planuje się zamówienie 12 takich radarów. Ich zaletą ma być możliwość dookólnej obserwacji i śledzenia pocisków hipersonicznych i balistycznych np. Iskander. Fot. Raytheon.
Minister Mariusz Błaszczak poinformował o wysłaniu zapytania LoR (Letter of Request) na pozyskanie elementów II fazy programu Wisła. Jakie elementy to zapytanie obejmuje?
Zapytanie ofertowe na realizację II fazy programu Wisła obejmuje dostawę elementów na potrzeby sześciu kolejnych baterii systemu Patriot/IBCS, czyli 12 jednostek ogniowych. Do najważniejszych, planowanych do zakontraktowania elementów zaliczymy zatem m.in.: 12 dookolnych stacji radiolokacyjnych GhostEye (LTAMDS), 48 wyrzutni M903 wraz z zapasem pocisków rakietowych PAC-3 MSE oraz komputery i oprogramowanie systemu IBCS, które zostaną zamontowane w polskich kabinach dowodzenia.
Czy docelowo dla pierwszego dywizjonu Wisły planujecie zamówić także kolejne cztery radary GhostEye, aby zastąpiły one już kupione radary sektorowe AN/MPQ-65?
Nie planujemy. W związku z faktem, że budujemy zintegrowany i sieciocentryczny system OPL, będziemy w nim posiadali zarówno radary zapewniające obserwację dookolną, takie jak Sajna i Bystra, jak i radary takie jak AN/MPQ-65, które doskonale sprawdzą się w typowej obronie przeciwrakietowej, gdzie znany będzie potencjalny kierunek ataku pocisków balistycznych. Gdyby nie było systemu zintegrowanego, osobno funkcjonowały baterie Narew i osobno Wisła, to rzeczywiście stanowiłoby to problem, ponieważ bateria Wisła z sektorowym radarem AN/MPQ-65 posiadałaby strefę bez ochrony. W przypadku systemu zintegrowanego nie ma to znaczenia. Jeśli w ugrupowaniu zadaniowym Task Force będę miał radar AN/MPQ-65, radar Sajna i może także radar P-18PL, to takie zgrupowanie trudno będzie czymkolwiek zaskoczyć. Warunek jest jeden. Wszystko musi działać w zintegrowanym systemie, bez „wysp” i bez informacji przekazywanych głosem. I taki system obecnie budujemy.
Zakup II fazy Wisły szacuje się na ok. 40 mld PLN brutto. Uda się zmieścić w tej kwocie biorąc pod uwagę wysokie ceny jednostkowe radarów GhostEye i pocisków PAC-3 MSE?
Biorąc pod uwagę duży wolumen całego zamówienia oraz fakt, iż w ramach tego zamówienia nie pozyskujemy już offsetu związanego z pociskami PAC-3 MSE, powinniśmy zmieścić się w zakładanej kwocie. Głównym czynnikiem wpływającym na wartość całego zamówienia będą pociski i radary, których ceny jednostkowe potrafimy już z dużym przybliżeniem określić. Jak powiedział minister Mariusz Błaszczak – jeśli chcemy zbudować zintegrowany system OPL, to musimy ponieść takie koszty. To są oczywiście ogromne pieniądze, ale albo budujemy system, który zapewni nam na najbliższe 20 lat wysoki poziom bezpieczeństwa i nie będzie wymagał istotnych, dalszych nakładów, albo budujemy wyspy, które nie będą skuteczne. Na jednym z panelów tegorocznej konferencji Defence24 Day gen. bryg. Cezary Janowski powiedział mądry i ciekawy wniosek. Budujemy system OPL, który będzie mógł strzelać i niszczyć, ale jeśli nieprzyjacielski samolot nie wykona zadania, ze względu na świadomość samej jego obecności i zrezygnuje z wejścia w jego zasięg, bo nie da się go wyminąć jak Maverick w Top Gun, to będzie to właśnie miarą skuteczności takiego systemu.
Oznaka rozpoznawcza zespołu programu budowy systemu zintegrowanej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Fot. Agencja Uzbrojenia.
Czy szacunkowa wartość 40 mld PLN obejmuje także pozyskanie pocisków niskokosztowych LCI (Low Cost Interceptor)?
Nie, ponieważ pociski LCI będą przedmiotem dostaw dopiero na kolejnym etapie. Zrezygnowaliśmy z koncepcji pozyskania rakiety SkyCeptor w roli „pocisku niskokosztowego”. Obecnie pocisk LCI wiążemy z finansowaniem programu Narew a nie Wisła i widzimy w tej roli pocisk CAMM-MR [Medium Range, średniego zasięgu – przyp. red.], stanowiący wersję rozwojową rakiety CAMM-ER, która będzie dostarczana w ramach Narwi. Dla nas programy Wisła i Narew w zasadzie stanowią obecnie jeden system. Podział na Wisłę i Narew wynika tylko ze względu na linie finansowania w Planie Modernizacji Technicznej. Szacowany koszt II fazy Wisły obejmuje już natomiast np. pozyskanie polskich radarów P-18PL i SPL oraz innych polskich komponentów systemu.
Czy w konsekwencji uruchomienia II fazy programu Wisła można spodziewać się także nowych postępowań na pozyskanie krajowych komponentów systemu Patriot/IBCS?
Takie postępowania będziemy konsekwentnie uruchamiać. Dziś mogę podać, że kontraktowanie modernizacji OPL w pełnym zakresie chcemy zakończyć w 2023 roku. Udział polskiego przemysłu w II fazie Wisły będzie z pewnością nie tylko nie mniejszy niż w I fazie, ale wręcz odpowiednio powiększony skalą zamówienia. Dodatkowo będzie on obejmował radary P-18PL i SPL. W naszym zapytaniu ofertowym LoR, poza offsetem, wymagamy także współpracy przemysłowej. Należy to rozumieć w ten sposób, że jeśli polski przemysł, np. zakłady WZE S.A., osiągnęły zdolność do produkcji silników korekcyjnych dla rakiet PAC-3 MSE, to oczekujemy, że wszystkie zamówione przez nas rakiety będą wyposażone w polskie silniczki. Jeśli polski przemysł, dzięki offsetowi, produkuje bloki elektroniki typu LS i J-BOX dla wyrzutni M903, które służą do komunikacji z rakietą PAC-3 MSE, to właśnie te elementy z polskich fabryk mają zostać zamontowane na dostarczonych w II fazie wyrzutniach. To dotyczy wszystkich elementów systemów Patriot/IBCS, do produkcji których posiada zdolności polski przemysł, w tym także produkowanych w HSW S.A. wyrzutni M903. W efekcie, zakres polonizacji drugiej fazy będzie istotnie wyższy niż pierwszej.
Poza silniczkami korygującymi jakieś inne elementy rakiety PAC-3 MSE mogą być jeszcze produkowane w Polsce na podstawie offsetu z II fazie Wisły?
Negocjacje dotyczące zakresu offsetu w II fazie Wisły obecnie trwają. Zobaczymy jeszcze, co będzie mógł zaoferować amerykański przemysł, a co może znaleźć się w zakresie zainteresowania polskiej strony przemysłowej.
Czy w zakresie offsetu wróci wymóg pozyskania technologii produkcji licencyjnej armaty Bushmaster Mk 44 dla wieży ZSSW-30 lub innych technologii nie związanych z przedmiotem samego zamówienia?
Z tego co mi wiadomo, HSW S.A. pozyska licencję dla tej armaty bezpośrednio od amerykańskiego przemysłu na zasadzie B2B (business-to-business), ale faktem jest, że offset związany z II fazą Wisły niekoniecznie będzie musiał być związany z systemami OPL. Warunkiem jest jednak możliwość absorpcji offsetu, a następnie jego wykorzystania w łańcuchach dostaw.
Zakończenie kontraktowania systemów OPL do końca 2023 roku dotyczy także pocisku CAMM-MR?
Dotyczy, ale tylko w zakresie rozpoczęcia prac nad rozwojem tej rakiety. Opracowanie pocisku CAMM-MR będzie związane z pozyskaniem technologii rakietowych. Będziemy potrzebowali kilku lat, aby przeprowadzić proces projektowania i testów. Jeśli pocisk spełni stawiane wymagania, to dopiero będziemy mogli mówić o jego zamówieniu i uruchomieniu produkcji seryjnej.
Mowa o projekcie polskim czy brytyjsko-polskim?
Rakieta CAMM-MR, którą my nazywamy Future Common Missile (FCM), będzie powstawała na bazie wymagań operacyjnych armii brytyjskiej i polskiej oraz w kooperacji przemysłu brytyjskiego i polskiego. Będzie ona produkowana zarówno w Polsce jak i na terenie Wielkiej Brytanii na potrzeby obu sojuszniczych armii. Ponadto będzie ona wspólnie oferowana na rynki trzecie. Kwestią wymagającą doprecyzowania pozostaje, które komponenty będą wytwarzane w danym kraju, ale już teraz możemy powiedzieć, że będzie to wspólny, polsko-brytyjski wyrób.
Czy na fregatach Miecznik poza rodziną pocisków CAMM rozpatruje się jeszcze inne efektory OPL?
Miecznik ma być uzbrojony w trzy rodzaje rakiet rodziny CAMM tj.: CAMM, CAMM-ER i CAMM-MR, co zapewni mu wielowarstwową OPL. Innych nie rozpatrujemy.
Czy pocisk CAMM ma jakiekolwiek zdolności zwalczania celów balistycznych?
Pociski CAMM posiadają takie zdolności, ale należy zaznaczyć, że nie do tego celu zostały zaprojektowane. CAMM posiada głowicę odłamkową, która wybucha i razi cel odłamkami, a nie zwalcza cele balistyczne zgodnie z zasadą hit-to-kill, czyli poprzez bezpośrednie trafienie, tak jak to robi PAC-3 MSE. Trzeba jednocześnie pamiętać, że to właśnie rakiety PAC-3 MSE w naszym systemie będą przeznaczone do zwalczania celów balistycznych, a pociski rodziny CAMM będą stosowane do zwalczania mniej wymagających celów.
Zdolna do przerzutu stacja radiolokacyjna Soła. W latach 2014-2015 dostarczono osiem tego typu radarów. Dwa z nich mają zostać wykorzystane na potrzeby zamówionej baterii „małej Narwi”. Fot. PGZ S.A.
W ramach II fazy Wisły i programu Narew mają zostać nabyte mobilne radary wstępnego wykrywania P-18PL oraz Systemy Pasywnej Lokacji (SPL). Jak Pan ocenia przebieg prac związanych z ich opracowaniem? Ile tego typu radarów przewiduje się pozyskać? Czy będą one kupowane osobno na potrzeby programu Wisła i osobno w ramach programu Narew?
Obecnie trwają badania kwalifikacyjne stacji radiolokacyjnej P-18PL, która mają zakończyć się jeszcze w tym roku. Jeśli ich wynik będzie pozytywny, rozpoczniemy procedurę kontraktowania. Taki sam stan mamy w przypadku Systemu Pasywnej Lokacji. Oba typy stacji będą kupowane zarówno na potrzeby programów Wisła i Narew. Wielkość zamówienia będzie uzależniona od ceny tych radarów i dostępnego budżetu. Jeśli ich koszty będą akceptowalne, to będziemy chcieli posiadać co najmniej po jednym takim radarze w każdej baterii. Jeśli jednak ich koszt okaże się zbyt wysoki, to przełoży się to na wolumen zamówienia. Budując zintegrowany system OPL mamy w tym zakresie pewną elastyczność. W przypadku obu radarów rozważamy tworzenie pododdziałów rozpoznania radiolokacyjnego, które nie będą musiały znajdować się w strukturze jednostek ogniowych czy baterii. Umożliwią to duże zasięgi radarów. Warto także przypomnieć, że radary P-18PL będą mogły pracować w systemie pasywnym, czyli jeden nadaje sygnał, a inny odbiera. To może wymuszać konieczność współpracy kilku egzemplarzy i z tego punktu widzenia ich podporządkowanie, po jednym egzemplarzu dla baterii, może nie być optymalnym rozwiązaniem. Rozmowy o najlepszym sposobie ich wykorzystania nadal trwają.
W ramach II fazy programu Wisła przewiduje się pozyskanie dookolnych stacji radiolokacyjnych kierowania ogniem GhostEye opracowanych w ramach amerykańskiego program LTAMDS (Lower Tier Air and Missile Defense Sensor). Czy Polska otrzymuje informacje o przebiegu ich badań i czy mamy pewność, że spełnią one polskie wymagania? Kiedy zostaną one dostarczone?
Jakiś czas temu podczas Sejmowej Komisji Obrony Narodowej powiedziałem, że czekamy do września 2022 roku, kiedy to zakończą się oficjalnie badania radarów GhostEye, aby podjąć decyzję o II fazie Wisły. Informacje, jakie otrzymujemy od rządu amerykańskiego w zakresie statusu i przebiegu badań radarów GhostEye, dają nam rękojmię tego, że możemy już teraz wystąpić o ich zakup i nie musimy czekać do jesieni. W tym zakresie oceniamy współpracę z naszymi partnerami ze Stanów Zjednoczonych na ocenę bardzo dobrą. Naszym celem jest pozyskanie kolejnych dywizjonów Wisły w latach 2026-2028, właśnie z radarami GhostEye. W rezultacie Polska stanie się pierwszym zagranicznym użytkownikiem tego typu radarów, równolegle z ich wprowadzeniem na wyposażenie US Army.
Dla radarów GhostEye ciągniki Jelcz w wersji zakupionej dla pierwszego dywizjonu będą wystarczające?
Prowadzimy obecnie z rządem Stanów Zjednoczonych rozmowy na temat rozmiarów naczepy, na której umieszczono ten radar i wymagań co do ciągników siodłowych. Przeprowadziliśmy już wstępne analizy, z których wynika, że ciągnik 8x8 będzie wystarczający. Trzeba jednak pamiętać, że radar GhostEye jest duży i będzie umieszczony na trzyosiowej naczepie, co świadczy o jego znacznej wadze. Jeśli będzie zwiększony nacisk na siodło, to mamy cały czas do dyspozycji ciągniki Jak, które są dostosowane do ciągnięcia ładunku 70-tonowego. Wątpię, aby radar GhostEye był cięższy. Jak, czyli Jelcz C882.62 to „młodszy brat na sterydach” ciągnika siodłowego Jelcz C882.57 dla Wisły. Ciągnik ten posiada na dwóch tylnych osiach szersze opony o zupełnie nowej konstrukcji, wytrzymujące większy nacisk.
Pojawiają się też głosy, że może ze względu na wysoką cenę radarów GhostEye, może korzystniej finansowo byłoby kupić trzy razy więcej sektorowych radarów AN/MPQ-65?
Moim zdaniem nie, ponieważ z tego co pamiętam, różnica w cenie pomiędzy radarem GhostEye a AN/MPQ-65 nie jest na tyle duża, aby to się opłacało. Natomiast możliwości radarów GhostEye przekładają się na to, że warto za nie zapłacić trochę więcej. Dopiero ten radar pozwoli na pełne wykorzystanie korzyści, jakie niosą pociski PAC-3 MSE.
Początkowo planowano, że w ramach programu Wisła sześć baterii trafi do dywizjonów rakietowych Obrony Powietrznej, a dwie do pułków przeciwlotniczych Wojsk Lądowych. Czy te plany są aktualne?
Realizacja II fazy programu Wisła i programu Narew wymusza radykalną zmianę organizacyjną wojsk obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Chcemy uniknąć sytuacji, w której wojska OPL w Wojskach Lądowych i Siłach Powietrznych posiadają ten sam sprzęt i ćwiczą osobno według własnych procedur, nie potrafiąc się czasami nawet dogadać. Chcemy, aby integracja systemów OPL była ponad podziałami na poszczególne rodzaje sił zbrojnych. Oczywiście, byłoby optymalnie, gdyby powstał osobny rodzaj sił zbrojnych o nazwie Zintegrowana Obrona Przeciwlotnicza i Przeciwrakietowa.
Warto zwrócić uwagę, że obecnie eksploatowany sprzęt OPL stanowią zestawy opracowane na podstawie technologii z lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Zasięgi tych systemów i ich możliwości taktyczne są takie, że zestawy 2K12 Kub muszą poruszać się razem ze związkami taktycznymi Wojsk Lądowych, aby móc zapewnić im ochronę przez środkami napadu powietrznego. Teraz, jeśli postawimy parasol z Wisły i uzupełnimy go zestawami Narew, to brygada Wojsk Lądowych w trakcie swojego manewru na nawet 30 kilometrów, cały czas będzie pod ochroną tego parasola, bez konieczności przemieszczania elementów zintegrowanego systemu OPL. Nie potrzebujemy już zatem zestawów Narew na podwoziu gąsienicowym, poruszających się razem z wojskami pancernymi i zmechanizowanymi. To jest zmiana filozofii funkcjonowania OPL i do tego trzeba dostosować strukturę organizacyjną. Z pewnością chcemy, aby zarówno zestawy Wisła jak i Narew, mogły chronić infrastrukturę krytyczną oraz związki taktyczne Wojsk Lądowych, a całość zintegrowanej OPL znajdowała się pod kontrolą systemu dowodzenia IBCS. Obecnie nie może dochodzić do sytuacji, że zestawy Wisła walczą bez osłony Narew, ani odwrotnie – zestawy Narew nie powinny prowadzić obrony bez osłony zestawów Wisła. Dlaczego? Ponieważ Narew bez Wisły może zostać zniszczona przez pociski balistyczne, z którymi Narew sobie nie poradzi, natomiast Wisła bez Narwi może zostać obezwładniona przez lecące na niskiej wysokości pociski manewrujące, których radar Wisły nie wykryje wystarczająco szybko, a nawet jeśli się to uda, zwalczanie ich drogimi rakietami PAC-3 MSE nie będzie efektywne ekonomicznie.
Moim założeniem jest pozostawienie w gestii dowódców związków taktycznych Wojsk Lądowych takich zestawów jak Poprad i Sona, czy też przenośnych wyrzutni Piorun, które mają poruszać się razem z wojskami zmechanizowanymi i umożliwiać zwalczanie celów powietrznych na umownej wysokości do 2 km. Jeśli taki cel wzniesie się powyżej, znajdzie się w zasięgu parasola zintegrowanej OPL, a wtedy zostanie błyskawicznie zestrzelony przez systemy Narew lub Wisła. Natomiast jeśli mówimy o celach lecących na wysokości poniżej 2 km, to do ich zwalczania wystarczą zestawy Poprad, Sona, czy Piorun. Do tego nie potrzeba zestawów Narew.
Samochód transportowo-załadowczy (STZ) Jelcz P882.57. Na potrzeby I fazy Wisły zamówiono ich osiem. Mogą one przewozić 12 kontenerów rakiet PAC-3 MSE na pojeździe i 12 na przyczepie. Fot. Agencja Uzbrojenia.
W dniu 14 kwietnia br. zamówione zostały dwie pierwsze jednostki ogniowe, czyli w praktyce jedna bateria systemu Narew w wersji przejściowej, odmiennej od wersji docelowej. Potocznie zamówienie to określane jest mianem „małej Narwi”. Może Pan coś więcej powiedzieć o polskim C2 który ma być tam zastosowany? Docelowym systemem dowodzenia dla Narwi ma być IBCS?
Oczywiście, docelowym system dowodzenia dla Narwi będzie IBCS, natomiast polski C2, który zamierzamy zastosować w „malej Narwi” jest rozwiązaniem wywodzącym się z systemu SAMOC.
Czy dla polskiego systemu C2 OPL przewiduje się uruchomienie odrębnej pracy badawczo-rozwojowej?
Nie przewidujemy takiego scenariusza. Rozwój polskiego C2 będzie realizowany w ramach umów wykonawczych na docelową wersję systemu Narew. Będzie to zatem tryb zakupu z dostosowaniem a nie klasyczna praca rozwojowa.
Jakie będą zalety techniczne zestawów „małej Narwi” w stosunku do obecnie eksploatowanych przez Siły Zbrojne RP zestawów krótkiego zasięgu Newa i Kub?
Główną zaletą będzie wielokanałowość. Jedna wyrzutnia będzie zdolna do niszczenie jednocześnie ośmiu celów (w jednostce ogniowej będą trzy wyrzutnie), natomiast w przypadku Newy i Kub jedna bateria może jednocześnie niszczyć tylko jeden cel. Warto także powiedzieć, że jeden dywizjon Wisły będzie posiadał większe zdolności, pod kątem jednoczesnego śledzenia i zwalczania celów, niż obecnie cała 3. Warszawska Brygada Rakietowa Obrony Powietrznej.
W ramach „małej Narwi” zamówiono pociski rakietowe CAMM w podstawowej wersji o zasięgu do 25 km. Ten sam typ pocisku ma zostać dostarczony również na potrzeby fregat Miecznik. Łącznie daje to zapewne liczbę kilkuset pocisków. Nie obawia się Pan, że może to utrudnić negocjacje głównego zamówienia?
Nie mam takich obaw. Wynika to z faktu, że – po pierwsze – podejście do pozyskiwania Narwi na podstawie umowy ramowej i umów wykonawczych, daje nam możliwość zastąpienia każdego komponentu, w dowolnym momencie, innym komponentem. Po drugie, dostawa „małej Narwi” jest bardzo dobrym testem przed „dużą” Narwią pokazującym, jakie są możliwości, jak firmy ze sobą współpracują, a także jak przebiegają poszczególne procedury. W związku z tym, w najczarniejszym scenariuszu, mógłbym zakończyć współpracę z MBDA na „małej Narwi”, a system „dużej” Narwi budować już na innych rakietach. Muszę jednak podkreślić, że na chwilę obecną nie mam żadnych przesłanek, mówiących o tym, że nie da się czegoś zrobić w „dużej” Narwi.
Termin zakontraktowania dużej Narwi do końca 2023 roku jest nadal aktualny? Nie widzicie możliwości jego przyspieszenia?
W momencie uruchamiania tego zadania przyjęliśmy już bardzo ambitne terminy realizacji. Do tego, sama konstrukcja programu, z uwagi na potrzebę harmonizacji licznych zadań cząstkowych, przekłada się na to, że nawet skrócenie negocjacji poszczególnych umów wykonawczych nic nam nie da, bo wejdą one w życie tym samym czasie. Więc finalnie to ostatnia umowa, którą wynegocjujemy, będzie inicjowała fazę wykonawczą „dużej” Narwi.
I tak np. w przypadku polskich radarów P-18PL, SPL i Sajna raczej nie będzie szansy, aby podpisać umowy wykonawcze na ich dostawy w 2022 roku?
Dokładnie. To są elementy, na które mam najmniejszy wpływ, ponieważ one idą trybem projektów rozwojowych, realizowanych w ramach Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Te elementy jednak nie muszą osiągnąć pełnej gotowości w chwili zakończenia negocjacji umów wykonawczych w 2023 roku. Wynika to bowiem z faktu, że możemy przyjąć takie zapisy umowne, że produkcja tych radarów rozpocznie się z chwilą zakończenia poszczególnych prac rozwojowych.
Czy w tym roku planuje się podpisanie jeszcze jakiejś umowy wykonawczej dla Narwi?
W tym roku chcemy podpisać umowę na pozyskanie sensorów optoelektronicznych. Będą mogły one zostać zamontowane na masztach mobilnych węzłów łączności MCC, albo na odrębnych pojazdach z napędem 4x4.
Jak ma wyglądać proces polonizacji pocisków CAMM-ER, jakie będą jego etapy?
Zacznę od tego, że w celu przyjęcia licencji rakiety, poszczególne spółki wchodzące w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, muszą posiadać wymagany poziom kompetencji. W zależności od obecnie posiadanego poziomu, czas potrzebny od rozpoczęcia transferu technologii do osiągnięcia pełnej zdolności produkcyjnej może być krótszy lub dłuższy od wykonanych szacunków. Dla niektórych spółek mogą to być np. trzy lata, a dla innych pięć, czy nawet siedem lat. Sam proces absorpcji licencji będzie podzielony na kilka etapów. Pierwszy to taki, w którym przychodzą do nas zapakowane, gotowe, kompletne wyroby (co możemy porównać z klockami LEGO Duplo). W drugim etapie, dostarczane będą rakiety rozłożone na duże części, a naszym zadaniem będzie montaż i przeprowadzenie testów (odpowiednik LEGO Classic). W kolejnym etapie, rozpoczniemy już produkcję poszczególnych elementów wraz z montażem rakiety (LEGO Technics), a na finalnym zdobędziemy zdolności w zakresie wytwarzania większości komponentów, wraz z ich montażem. Sam proces absorpcji i rozpoczęcia produkcji licencyjnej wymagać będzie zatem kilku lat.
Czy ustalono już miejsce produkcji pocisków CAMM-ER?
Podstawowym producentem ma być Mesko S.A., natomiast nie zakończyły się jeszcze analizy w zakresie możliwości dywersyfikacji miejsc serwisowania tych rakiet, tj. ich recertyfikacji.
Stacja radiolokacyjna wstępnego wykrywania celów pracująca w paśmie metrowym (VHF) P-18PL. W tym roku planuje się zakończyć badania kwalifikacyjne tego radaru. PIT-Radwar S.A.
Dlaczego w ogóle CAMM-ER a nie inna rakieta?
Wybór rakiety CAMM-ER został podjęty na podstawie analizy trzech obszarów. Pierwszy dotyczył możliwości integracji z systemem IBCS i ten warunek spełniał zarówno pocisk CAMM, jak i CAMM-ER. Drugi obszar oceny dotyczył możliwego zakresu transferu technologii. Tutaj zakres transferu dla obu pocisków rodziny CAMM był bardzo podobny i wyróżniał się na plus w odniesieniu do innych rozpatrywanych wariantów. Trzecie kryterium oceny stanowiły możliwości operacyjne rakiet. Poprosiliśmy rząd brytyjski o dokonanie analiz symulacyjnych dla CAMM i CAMM-ER w określonych przez nas scenariuszach działania. W odpowiedzi otrzymaliśmy niejawne wyniki tych symulacji, z których wynika, że korzystniejszy dla Sił Zbrojnych RP będzie pocisk CAMM-ER.
Do tej pory z sukcesem przeprowadzono wstępne próby integracji pocisków CAMM z systemem IBCS. Kto będzie odpowiedzialny za proces pełnej integracji i czy będzie on się wiązał z koniecznością przeprowadzenia próbnych strzelań?
Usługa integracji pocisku CAMM-ER z systemem IBCS zostanie zlecona przez stronę polską rządowi Stanów Zjednoczonych. Będzie wiązało się to z koniecznością przeprowadzenia próbnych strzelań, które planujemy wykonać na terenie Stanów Zjednoczonych.
Również w „małej Narwi” będzie trzeba dokonać integracji pocisków CAMM z polskim systemem C2 oraz próbne strzelania?
Tak. Planujemy je wykonać jeszcze w tym roku.
Głównym i docelowy radarem kierowania ogniem dla zestawów Narew ma być stacja Sajna. Na jakim etapie znajdują się prace związane z opracowaniem tego radaru?
Badania kwalifikacyjne radaru Sajna mają rozpocząć się w przyszłym roku.
Czy radary Soła przewiduje się zintegrować z IBCS? Jak wygląda przyszłość tego radaru, będzie zastąpiony w 2023 roku stacją Bystra?
„Mała Narew” z radarem Soła ma być tylko rozwiązaniem przejściowym, stacja ta nie będzie integrowana z IBCS. Soła nie zostanie zastąpiona radarem Bystra.
Zarówno II faza programu Wisła jak i program Narew realizowane będą na podstawie wielu odrębnych zamówień, których koordynatorem jest Pana zespół w Agencji Uzbrojenia. Dlaczego taki model przyjęto i czy nie obawiacie się problemów z integracją?
Przyjęty model realizacji całego projektu wynika z przesłanek czasowych, kosztowych i organizacyjnych. Koordynacja całego programu budowy zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej przez stronę zamawiającą, czyli etatowy zespół znajdujący się w strukturze Agencji Uzbrojenia, w sposób naturalny przekłada się na niższe koszty. Daje to nam również pełną kontrolę nad procesem. Minimalizujemy ryzyka, ponieważ to my odpowiadamy i nadzorujemy każdy komponent. W momencie kiedy zobaczymy, że jeden z komponentów nie radzi sobie, czy to produkcyjnie, czy to w zarządzaniu, to możemy go albo wymienić, albo zlecić komuś innemu zarządzanie tym elementem. W końcu, zarządzanie integracją całego systemu w rękach resortu obrony narodowej daje nam pewność, że dostaniemy w rezultacie produkt, który chcemy, a nie taki, który ktoś chce nam sprzedać. Jak do tej pory, takie podejście sprawdza się, a na marginesie dodam, że program Homar ma być realizowany w ten sam sposób.
Ciągnik siodłowy Jelcz C882.57. W ramach I fazy programu Wisła zamówiono 33 egzemplarze takich pojazdów. Ich zadaniem będzie holowanie m.in. naczep z radarami AN/MPQ-65 i wyrzutni M903. Fot. Agencja Uzbrojenia.
Kiedy przewiduje Pan rozpoczęcie dostaw seryjnych systemu Narew w docelowej wersji?
Jeśli zgodnie z przyjętym harmonogramem w 2026 roku uda się przeprowadzić na terenie Stanów Zjednoczonych bojowe strzelania zespołu zadaniowego Task Force zintegrowanego systemu OPL składającego się z wyrzutni, pocisków i radarów zarówno systemu Wisła jak i Narew, to w 2027 roku będą mogły rozpocząć się dostawy seryjne Narwi w wersji docelowej.
Czy wiadomo już gdzie ma trafić bateria „małej Narwi”?
Trafi ona do formowanego obecnie 18. Pułku Przeciwlotniczego, co wynika z potrzeby wzmocnienia zdolności obronnych wschodniej granicy Polski.
Czy Narew trafi także do dywizjonów przeciwlotniczych Marynarki Wojennej?
Tak. Te plany są aktualne.
Czy zintegrowany system OPL będzie połączony za pomocą sieci radiowej, czy także światłowodowej?
System IBCS może wykorzystywać do komunikacji zarówno sieć radiową jak i światłowodową, a w przypadku wojny, także cywilną sieć światłowodową. Planujemy w pełni wykorzystywać zdolności pozyskiwanego systemu.
Czy w ramach Narwi planuje się pozyskanie pocisków niskokosztowych, czyli tańszych od CAMM np. do zwalczanie niewielkich bezzałogowych systemów powietrznych?
Za zwalczanie tego rodzaju celów odpowiadać ma system Pilica, który ma być m.in. w tym kierunku rozwijany, a także takie systemy jak Poprad czy Sona.
Wizualizacja mobilnego węzła łączności MCC1 na podwoziu ciężarówki Jelcz P102.57, antenami unoszonymi na wysokim, teleskopowo rozkładanym maszcie niemieckiej firmy SMAG. Fot. PGZ S.A.
Jakie Pana zdaniem wnioski wypływają z wojny na Ukrainie dla Polski jeśli chodzi o system OPL? Czy doświadczenia tej wojny będą miały jakiś wpływ na realizację polskiej zintegrowanej OPL?
Głównym wnioskiem z tej wojny jest dla nas to, że przyjęty plan budowy zintegrowanej naziemnej obrony przestrzeni powietrznej Polski jest słuszny. Wydarzenia na Ukrainie bezwzględnie to potwierdzają. Proszę zwrócić uwagę, że mimo wielu tygodni walk Rosjanom nie udało się uzyskać pełnego panowania w powietrzu, ponieważ nadal funkcjonuje ukraińska wielowarstwowa OPL, więc rosyjskie samoloty oraz śmigłowce muszą latać na bardzo niskim pułapie, praktycznie nad samą ziemią. W rezultacie narażają się na zniszczenie przez systemy bardzo krótkiego zasięgu, w tym m.in. ręczne wyrzutnie przeciwlotniczych pocisków rakietowych, takie jak polskie zestawy Piorun. Warto również zwrócić uwagę na posiadanie możliwości uzupełnienia stanów efektorów jak i elementów sprzętowych posiadanego systemu OPL już w trakcie trwania konfliktu. Nie bez powodów dla polskiej OPL wybraliśmy pociski, które będą znajdowały się również w magazynach naszych sojuszników.
Co będzie Pana zdaniem największym wyzwaniem we wdrożeniu Zintegrowanej Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej Polski?
Szczerze? Konieczna będzie zmiana mentalności niektórych ludzi, że budowany system będzie zupełnie inny od dotychczasowego, że będzie miał większe możliwości i konieczna będzie zmiana sposobu postrzegania obrony przeciwlotniczej i jej roli, co musi przełożyć się na zmiany doktrynalne i strukturalno- organizacyjne. Drugim wyzwaniem będzie pozyskanie niezbędnej ilości personelu, o odpowiednich kompetencjach, do wykonywania zadań na nowoczesnym i zaawansowanym technologicznie sprzęcie, który kupujemy.
Panie Pułkowniku, dziękuję za bardzo ciekawą rozmowę.
Płk dr inż. Michał MARCINIAK – od 1 stycznia 2022 roku zajmuje stanowisko Zastępcy Szefa Agencji Uzbrojenia a jednocześnie Pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej do spraw Budowy Systemu Zintegrowanej Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej. Jest absolwentem Wydziału Uzbrojenia i Lotnictwa Wojskowej Akademii Technicznej na kierunku mechatronika, w specjalności osprzęt samolotów i śmigłowców. W 2000 roku rozpoczął zawodową służbę w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego na stanowisku inżyniera klucza a w kolejnych latach realizował zadania służbowe na stanowiskach dowódcy klucza, szefa służby oraz szefa sekcji. W latach 2008-2010 służył w Departamencie Zaopatrywania Sił Zbrojnych na stanowisku starszego specjalisty Oddziału Obsługi Zagranicznej, gdzie pełnił służbę do czasu sformowania Inspektoratu Uzbrojenia. W Inspektoracie Uzbrojenia zajmował kolejno stanowiska szefa Wydziału Programów Uzbrojenia oraz zastępcy szefa Szefostwa Techniki Lotniczej. W latach 2017-2021 pełnił funkcję Pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej do spraw Pozyskania i Wdrożenia do Sił Zbrojnych RP Systemu Wisła. W trakcie służby wojskowej systematycznie podnosił swoje kwalifikacje zawodowe podczas wielu specjalistycznych kursów i szkoleń, w tym ukończył m.in. studia podyplomowe na Akademii Obrony Narodowej na kierunku Zarządzanie Lotnictwem oraz kurs w Defense Institute of Security Assistance Management w Stanach Zjednoczonych. Ponadto w 2019 roku uzyskał stopień naukowy doktora w dziedzinie nauk inżynieryjno-technicznych, w dyscyplinie inżynieria mechaniczna, w zakresie eksploatacji techniki lotniczej. Za bardzo dobre wyniki w realizacji zadań służbowych odznaczony Złotym Medalem „Za zasługi dla Obronności Kraju” oraz Srebrnym Medalem „Siły Zbrojne w służbie Ojczyzny”.