Serwis używa cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności.
zamknij   

szukaj

2014-06-13 16:45:08

Bezpieczny Bałtyk – debata

     Chociaż nie nad morzem, ale w Warszawie, w dniu 11 czerwca odbyła się debata „Bezpieczny Bałtyk”. Nie brakowało w niej interesujących i wartych do przypomnienia na naszych łamach opinii. Wydarzenie zorganizował Instytut Jagielloński oraz Collegium Civitas.

Okiem łotewskiego sojusznika

   Wiele poglądów znanych nam w Polsce, dotyczących oceny bieżącej sytuacji w regionie, co naturalne, pochodzi z naszych gremiów opiniotwórczych. Ciekawym więc było zapoznanie się z oceną sytuacji jaką przedstawił łotewski ambasador w naszym kraju, JE Ilgvars Kjava.

   Kryzys ukraiński wyrwał łotewskie społeczeństwo z pewnego letargu, rozbudził po raz pierwszy od lat obawy o bezpieczeństwo kraju. Do tej pory funkcjonował pogląd, że zagrożenie występuje z dala od granic Łotwy. Sytuacja zbliżona do obecnej nie występowała w regionie od dekad, jednocześnie stanowi pewne novum w stosunkach międzynarodowych. Strona rosyjska zaprzecza, że jest uczestnikiem wydarzeń, jednocześnie mamy do czynienia ze złamaniem zasady nienaruszalności granic (przypadek Krymu), zakrojoną na szeroką skalę manipulacją obywatelami w skali globalnej (walka propagandowa o umysły, także zachodnich społeczeństw), wypieranie się zobowiązań z 1994 roku wobec państwa ukraińskiego motywowane, że Rosja ma do czynienia z inną już Ukrainą. Według ambasadora sytuacja przypomina tę z 1939 roku, jednak jest nieco odmienna.

   Odmienna dzięki systemowi sojuszy wojskowych, których uczestnikiem jest Łotwa oraz reakcji przynajmniej jednego strategicznego partnera – Stanów Zjednoczonych. To właśnie Amerykanie w ciągu zaledwie kilku godzin byli w stanie zareagować i podjąć pierwsze kroki zapobiegawcze. Dzięki USA udało się poprawić poczucie bezpieczeństwa w społeczeństwie łotewskim, emocje wśród ludzi opadły. Zachodnia Europa, chociaż znalazła wspólny mianownik potępiający działania rosyjskie, jednak jest poróżniona w kwestii kolejnych kroków, głównie dotyczy to sankcji gospodarczych. Europie brakuje dalekowzrocznej oceny własnych decyzji. Sprzedaż uzbrojenia do Rosji powoduje, że Moskwa jest wzmacniana militarnie, co musi skutkować sprzężeniem zwrotnym, kolejnymi wydatkami na sferę obronną w naszej części kontynentu. Nie jest to racjonalne.

Ostatnie miesiące zmieniły pogląd Łotyszy na zagrożenia, nie są tylko odległe geograficznie, ale występują po sąsiedzku, czy wręcz na terytorium ich kraju. fot. MO Łotwy

   Na Łotwie odnotowano wypowiedzi władz niemieckich, które w sojuszu NATO bardziej upatrują organizację polityczną, a nie wojskową. To niepokoi Łotyszy, bowiem własnego bezpieczeństwa, oprócz rozwijania własnego potencjału, upatrują właśnie w silnym NATO. Łotwa popiera więc pomysł aby na terenie republik nadbałtyckich oraz Polski rozmieścić na stałe kontyngenty sił NATO pochodzące z państw zewnętrznych. Panuje oczywiście zrozumienie, że nie mogą być one liczne. Pada jednak przykład Berlina Zachodniego z czasów Zimnej Wojny. Chodziło wówczas o sojuszniczy garnizon, z wojskowego punktu widzenia nie mający wiekszego znaczenia i znajdujący się w trudnym położeniu, jednak bardzo wymowny. Próba zajęcia całego Berlina przez ówczesny ZSRR byłaby przekroczeniem pewnej linii, prowadzącej do faktycznego konfliktu z NATO.

   Ilgvars Kjava zapowiedział, że jego państwo zainwestuje w siły zbrojne. Obecnie trwa analiza koniecznych do obrania kierunków. Armia musi być zmieniona, ponieważ do tej pory faktycznie przygotowywała się do innego konfliktu – klasycznego. Wschodnia Ukraina pokazuje jak dziś wygląda wojna, jak wykorzystuje się społeczeństwo zamieszkałe na danym terytorium (na terenie Łotwy jest liczna mniejszość rosyjska). Pierwsze wnioski dotyczą czasu reakcji – musi być krótki. Powstają jednak pytania natury prawnej, jak w państwie demokratycznym użyć sił zbrojnych w tego rodzaju konfliktach, mających nawet cechy wojny domowej. Takie samo pytanie powinno być postawione w przypadku NATO, jego użycie operacyjne na terytorium sojusznika musi uwzględniać dziś stosowane metody walki, musi być elastyczne.

  Łotwa na pewno zmodernizuje i wzmocni obronę powietrzną, zakupi dodatkowe stacje radiolokacyjne, głównie z myślą o obniżeniu pułapu wykrywanych w powietrzu obiektów (śmigłowce w locie profilowym). Wzmocni własny struktury wywiadowcze jako elementu ostrzegającego przed zagrożeniem oraz narzędzia przeznaczone do walki informacyjnej (telewizja, Internet). Tego samego Ryga oczekuje od NATO. Konflikt ukraiński to nieznane wody na których pojawił się przeciwnik bez skrupułów – trzeba być odpowiednio przygotowanym.

Bałtyk – sytuacja geopolityczna, zagrożenia i możliwości

   Pierwszy z paneli pod powyższym hasłem zebrał kilku ekspertów. Poniżej najważniejsze, zdaniem piszącego te słowa, przesłania z tej części dyskusji.

  Rozpoczął dr hab. Romuald Szeremietiew (obecnie Akademia Obrony Narodowej) wypowiadając znaną już swoją tezę, że nie powinniśmy być zaskoczeni tym co się dzieje. Były sygnały, w postaci doktryny „obronnej”, czy obiektów zainteresowania instytucji, co do ekspansywnego charakteru rosyjskich działań. Rosja dąży do przebudowy ładu międzynarodowego. Według profesora i byłego ministra obrony, jej celem jest stanie się jednym z biegunów światowej polityki, przy okazji chce deprecjować pozycję Stanów Zjednoczonych.

   Jednym z narzędzi do osiągnięcia tego celu jest parcie na Zachód, najlepszą drogą do tego jest Bałtyk. Tak było od wieków i tak jest teraz. Do tego posłuży Kaliningrad i nawet strategiczny gazociąg. Zdaniem Szeremietiewa, region ma możliwość zatrzymania ekspansji Rosji, musi to zrobić razem. Wspólny los państw znad Bałtyku od tego zależy. Należy wspólnie inwestować w potencjał, budować siły odstraszania. Silny region to także poważny i wiarygodny partner dla Stanów Zjednoczonych. Kluczowe znaczenie dla dalszej sytuacji w naszej części kontynentu mają oczywiście losy Ukrainy, ale i Białorusi.

   Z kolei Jacek Bartosik, reprezentujący Narodowe Centrum Studiów Strategicznych, zwrócił uwagę na rejon Bałtyku w kontekście izolacji Federacji Rosyjskiej. Dotyczy to Zatoki Fińskiej oraz samego Kaliningradu, będącego z wojskowego punktu widzenia typowym „kotłem”. Stosunkowo łatwo więc Rosjan zamknąć na Bałtyku, uniemożliwiając im prowadzenie operacji morskich. Jednocześnie akwen ten stanowi doskonały, wręcz kluczowy element, do prowadzenia sojuszniczej operacji ofensywnej.

   Należy dążyć do posiadania systemów mogących porazić w głębi terytorium krytyczne obiekty rosyjskie, takim może być okręt podwodny z pociskami manewrującymi. Bałtyk jest korzystny także dla działań lotnictwa, które może wykorzystać jego przestrzeń oraz państw sojuszniczych do wykonania dalekich ataków. Jacek Bartosik zaproponował, aby na terytorium Estonii, np. w bazie Amari, znajdowały się składy z uzbrojeniem dalekiego zasięgu, przebazowanie samolotów bojowych to kwestia godzin, potem mogłyby być uzbrajane w oręż znajdujący się już na miejscu. Szansę słabszym państwom regionu zapewniają także zdolności do walki w cyberprzestrzeni, mogą one niwelować rosyjską przewagę. Obecna sytuacja w regionie, to według eksperta, efekt nie tylko europejskiego tarcia, ale najważniejszego wstrząsu z jakim mamy do czynienia w Azji, z udziałem głównie Chin.

Rosja utrzymuje w obwodzie kaliningradzkim rozbudowany potencjał wojskowy, większy niż jest to konieczne. fot. MO Rosji

   Profesor dr hab. Tomasz Aleksandrowicz z Collegium Civitas, zwrócił uwagę na występującą w coraz większej skali sieciowość bezpieczeństwa, jego powiązanie z wieloma sferami działalności człowieka – społeczeństwo, biznes itp. "Nic, czego jesteśmy świadkami w naszej części kontynentu, nie dzieje się tylko z naszej przyczyny, to efekt globalizacji. Warto zwrócić także uwagę na występujące dziś społeczeństwo informacyjne, tajemnice przestają istnieć". Profesor postawił także pytania o rolę państwa w dzisiejszym świecie. W świecie całkowicie odmiennym od źródeł dyplomacji czy prawa międzynarodowego definiowanego w najlepszym wypadku dekady temu, najczęściej wkrótce po zakończeniu II wojny światowej (Karta ONZ, Konwencje Genewskie).

   Według Aleksandrowicza, nasze bezpieczeństwo należy opierać na trzech filarach: własnym potencjale (także w cyberprzestrzeni – to dziś szeroko stosowane miejsce walki), NATO oraz faktycznie umiejscowioną w tym zagadnieniu Unii Europejskiej. Pierwszym krokiem do osiągnięcia tego celu powinno być stworzenie europejskiej strategii bezpieczeństwa. Profesor Aleksandrowicz podkreślił znaczenie Bałtyku dla Polski, dostęp do morza ma znaczenie dla bezpieczeństwa, ale i pokojowego rozwoju państwa.

   Michał Jarocki z Instytutu Badań nad Stosunkami Międzynarodowymi, na przykładzie Szwecji oraz Finlandii wskazał jak zmienia się podejście do bezpieczeństwa. Dziś neutralność nie przyczynia się do spadku agresji w regionie. Państwa mające świadomość, że bezpieczeństwo to nie tylko własne terytorium, ale i obszary zewnętrzne, inwestują we flotę, robią to zarówno wielcy światowi gracze jak i mniejsze podmioty. Podobnie postępuje Szwecja, ostatnio przejęła z powrotem stocznię Kockums, upatrując w niej ważny element systemu bezpieczeństwa – dostawcę nowoczesnych okrętów podwodnych. Michał Jarocki zwrócił także uwagę, że dziś agresywne działania to nie tylko armia, to dotyczy głównie państw brzegowych, ale także działania agenturalne czy przejmowanie strategicznych sektorów gospodarek państw Europy Zachodniej.

Morskie kły – jak odpowiedzieć na współczesne wyzwania

   Kolejny etap debaty dotyczył stricte naszego wojskowego podwórka. Ponownie swoje poglądy przedstawiło kilka osób reprezentujących różne instytucje, w tym przedstawiciele Sztabu Generalnego WP.

   Zacznijmy od wojska. Sztab Generalny WP reprezentował I zastępca szefa SG, generał dywizji Anatol Wojtan. Był na spotkaniu osobą jak najbardziej na miejscu, bowiem kierował zespołem opracowującym koncepcję rozwoju Marynarki Wojennej do 2030 roku. Stosunkowo ogólnie, choć strategicznie, odniósł się on do tematu w panelu. Ogólnie, ale nie mniej interesująco.

   Wojsko zdaje sobie sprawę ze znaczenia akwenów morskich, dotyczy to nie tylko wbrew obiegowym opiniom Bałtyku, ale i innych mórz, głównie Północnego oraz w mniejszym stopniu Śródziemnego. To zainteresowanie wyznaczają między innymi nasze możliwości sprzętowe. Najważniejszym zadaniem dla nas pozostaje jednak obrona polskiej strefy ekonomicznej na Bałtyku, tym bardziej, że wojskowi mają świadomość potencjału militarnego w obwodzie kaliningradzkim. Potencjału zdecydowanie przekraczającego potrzeby niezbędne do obrony tego terytorium.

   Rosja do działań, których jesteśmy świadkami w ostatnich miesiącach, przygotowywała się od przynajmniej 11 lat. Obecnie wojskowi stratedzy skorygowali swoją ocenę sytuacji. Generał Wojtan przyznał, że flocie potrzebne są okręty podwodne przeznaczone do prowadzenia operacji defensywnych, jak i ofensywnych - w znaczeniu operacyjnym. Odniósł się także do potrzeby posiadania pocisków manewrujących na jednostkach tej klasy, uznając je jako jeden z głównych elementów systemu odstraszania. To ważna, choć naturalna w obecnej sytuacji wypowiedź. Dodał oczywiście, że nie tylko okręty mają być przeznaczone do tego celu, także system rakietowy z pociskami NSM, wyrzutnie Homar oraz pociski AGM-158 JASSM na samolotach F-16.

Niezbędne są inwestycje w system odstraszania, precyzyjną broń dalekiego zasięgu. Na zdjęciu testy pocisku AGM-158 JASSM.

   Oprócz samego systemu odstraszania niezbędne są oczy i uszy sił zbrojnych (rozpoznanie). Tylko taka triada będzie komplementarnym i kompleksowym narzędziem dostępnym w rękach polskich władz. Dodatkowo należy zadbać o rozwiniętą logistykę (narodowa obsługa systemów) oraz zdolność do przetrwania. W ten sposób ma funkcjonować marynarka wojenna, nie jako autonomiczna formacja, ale element całego systemu, prowadzący operacje na wodzie, pod wodą czy w powietrzu (uzbrojone samoloty Casa C-295M). Na program rozwoju floty do 2030 roku przewiduje się wydatkowanie 17 miliardów złotych.

  Sztab Generalny WP, jako ośrodek analityczny, przygotowuje diagnozę sytuacji i opracowuje plan dotyczący środków niezbędnych do wdrożenia. W połączeniu z dyscypliną realizacyjną, powinno to lepiej wróżyć przyszłym możlliwościom Marynarki Wojennej.

   Następnie głos zabrał kmdr por. rez. dr Ernest Lichocki, dziś wykładowca Collegium Civitas i AON. Przypomniał on o nasyceniu obwodu kaliningradzkiego morskimi środkami walki, zdolnymi do przerzutu związku taktycznego wielkości brygady nawet w 1,5 godziny (Bałtyjsk-Trójmiasto). Rejon Trójmiasta jest z wielu względów krytyczny dla państwa polskiego (porty, lotniska, bazy wojskowe, rafineria).

   Z racji tego, że nie jesteśmy w stanie sprostać potencjałowi rosyjskiemu, należy dążyć do rozwijania lekkich sił morskich wzorowanych na szwedzkich. Nie można zaprzepaścić także dorobku polskich podwodniaków. Odbudowa kadr jest bardzo skomplikowana i może zająć nawet 10-15 lat. Inwestycja w Marynarkę Wojenną szybko natomiast się zwróci, jeżeli weźmiemy pod uwagę, jakie koszty będą wynikać z blokady morskiej kraju, czy przejęcia nadmorskich obiektów krytycznych (np. gazoport). Na wydawane środki nie można patrzeć z dzisiejszej perspektywy, to inwestycja na wiele dekad, także konsekwencja podjętych decyzji.

   Dariusz Seliga reprezentował sejmową Komisję Obrony Narodowej. Wskazał na często występujący wśród parlamentarzystów pogląd, „Po co nam marynarka?” czy „Flota Bałtycka w zasadzie nie istnieje”. Aby poprawić świadomość władzy ustawodawczej brakuje jej nawet podstawowych narzędzi. Brakuje pieniędzy na ekspertów, a posłowie czerpią swoją wiedzę z własnych źródeł. Posłowie nie mają także możliwości, nawet na zamkniętych posiedzeniach, do rozmów z kierownikami zespołów prowadzących poszczególne projekty – warto byłoby poznać motywację ich wyborów i same kompetencje osób decydujących o wydawanych miliardach.

   Dariusz Seliga podkreślił potrzebę wdrożenia narodowego programu dla Marynarki Wojennej, podobnego do stosowanego przy F-16. Uwypuklił także problemy z jakimi ma do czynienia polski przemysł obronny przy kontaktach z wojskowymi, dziś w praktyce taka forma oceny potrzeb i możliwości nie funkcjonuje. Odbija się to negatywnie na wszystkich uczestnikach systemu, tych co decydują, tych co używają i tych co produkują. Istotne jest także utożsamianie się osób decyzyjnych z przedsięwzięciami poprzedników, nie może się to odbywać pod wyborczy kalendarz. Biorąc pod uwagę zaplanowane na modernizację środki finansowe, należy także zadbać o ich odpowiednie wykorzystanie, jesteśmy bowiem atrakcyjni dla bardziej zaawansowanych technologicznie partnerów zagranicznych.

   Kwestia polskich zdolności przemysłowych w realizacji programu modernizacyjnego floty była przedmiotem wypowiedzi Wojciecha Florka (Polskie Lobby Przemysłowe). Przyznał on, że pomimo wieloletnich problemów, pięć polskich stoczni ma potencjał naukowy i przemysłowy. Nie jest więc jeszcze tak źle. Sam proces produkcyjny okrętów powinien być etapowy, pierwsza jednostka kupowana w całości, kolejne budowane z coraz większym udziałem polskiej strony. Udział przemysłu narodowego to zastrzyk technologii, ale i tysiące miejsc pracy będących impulsem do rozwoju całego pomorza.

   Debatę "Bezpieczny Bałtyk" zakończył przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Wojska Polskiego poseł Michał Jach. Przypomniał on krótką, ale jakże pożyteczną dla debaty publicznej historię posiedzeń i tematów jakimi zajmowali się posłowie. Jednym ze szczegółów, który należy przypomnieć, jest podział funkcji planowanych dla Marynarki Wojennej. Są one typowo wojskowe, ale i dyplomatyczne (prezentacja bandery) oraz policyjne. Poseł Jach po raz kolejny odniósł się także do braku pocisków manewrujących na okrętach podwodnych planowanych do zakupu. To niczym nie wymuszona nasza rezygnacja z bardzo ważnego elementu odstraszania. Modernizacja już zakupionych okrętów pod kątem takich pocisków w przyszłości, w praktyce będzie niemożliwa, a na pewno wątpliwa pod kątem ekonomicznym.

Mariusz Cielma




Rejestracja

Funkcja chwilowo niedostępna

×

Logowanie

×

Kontakt

×
Niższe wydatki na obronność w 2025 roku od planowanych?

Niższe wydatki na obronność w 2025 roku od planowanych?

W 2025 roku na wydatki obronne zaplanowano łącznie 186,5 mld PLN, co stanowić miało 4,7% szacowanego PKB Polski w 2025 roku. Na powyższą kwotę wcho...

więcej polecanych artykułów